Pięknooka Wiki... Maleńka za metą

och, Wikuniu... :cry:

trzymam kciuki, zeby troskliwy domek sie znalazl - taka piekna jestes.... i kochana....

Już pisałam,że Wiki jest dobrze tolerowana przez naszą Pysię,która niestety jest agresywna i nie przebiera w środkach wyrazu.
Znęcała się nad naszymi kotami,gdy dołączyła jako ostatnia do stada,prowokowała niektóre tymczasy lub koty na przechowaniu.
Zostawiała w relatywnym spokoju tylko te,które dawały sobie wskakiwać na grzbiet i znosiły to z anielską cierpliwością.
Ale jak kot miał wiecej charakteru,to leciało pierze,przy wtórach dzikich wrzasków.
Niewiele brakowało,a byłaby oddana tam skąd przyszła...
A Wiki jakoś nie miala z nią tych problemów - Pysia nie reagowała na nią prawie wcale.Wikunia nie raz wykazywała olbrzymie zainteresowanie Pyśką, podbiegała za nią,gdy ta gdzieś szła,zamierając w bezruchu,gdy Pyśka się obejrzała za siebie...taka postawa "chciałabym,ale lekko się boję".
Noski nie raz były,ale z Pysią jest tak,że jej się wszystko musi zbilansować na zero,więc po nosku nierzadko następował symboliczny liść,żeby nie było,że tak łatwo z nią pójdzie

Wiki jakoś nie robiła wrażenia zniechęconej.

Pyśka zaczęła się nawet interesować jej zabawkami,jakby pozazdrościła dobrej zabawy,choć do prawdziwego rozigrania jej daleko...
I coś jakby w Pysi drgnęło - widziałam ją nawet prowokującą Wiki do gonienia jej,gdzieś podbiegała i sprawdzała,czy Wiki biegnie za nią.
Dość dobry wpływ ma mała na nią...aż dziwne uczucie.

Podrzucę pięknooką koteczkę.
Nic innego nie mogę zrobić.

passa pisze:Już pisałam,że Wiki jest dobrze tolerowana przez naszą Pysię, (...)
I coś jakby w Pysi drgnęło - widziałam ją nawet prowokującą Wiki do gonienia jej,gdzieś podbiegała i sprawdzała,czy Wiki biegnie za nią.
Dość dobry wpływ ma mała na nią...aż dziwne uczucie.

To dobra i ważna informacja dla ewentualnego domu z innym kotem :ok:

Super

violavi pisze:Podrzucę pięknooką koteczkę.
Nic innego nie mogę zrobić.

Dziękuję za obecność... :ok:

A to drugi filmik,wybaczcie jakość...nie wiem,jak kotka mogła żyć bez zabawek na dworze...
http://jaycut.com/content/wikiland

Na filmikach widzę zdrową, zabawową koteczkę

Coś nie chce mi się wierzyć w ten pozytywny wynik.

Dlatego trzeba by ten test powtórzyć, tylko ciągle nie wiem, po jakim czasie (bo tak różne dane spotykam, że zgłupieć można). Ona może po prostu wirusa zwalczyć - zwłaszcza, że wsparcie ma doskonałe i dostała je w zasadzie przed wystąpieniem objawów.
Chyba jakbym ja miała powtarzać, to bym się zdecydowała na test PCR - wprawdzie jest sporo droższy, ale daje najbardziej wiarygodne wyniki.

Też ostatnio grzebię po forum w poszukiwaniu jakiegoś info i już mam kompletny mętlik w głowie :roll:

Kciuki za Wiki i oby jak najdłużej tak szalała, jak na filmiku :ok:

W tym wątku :arrow:

viewtopic.php?f=1&t=118896

Blue pisze:Co do testów.
Fałszywe wyniki mogą wyjść z kilku powodów.
Po pierwsze - testy elisa nie są doskonale czułe i nawet gdy wszystko jest ok zrobione, może coś nie tak "zagrać" i wynik może być fałszywy. Acz bardzo rzadko wychodzi fałszywie ujemny gdy kot jest chory objawowo już.
Ale poza tym częste przyczyny fałszywych wyników: przeterminowane testy, niewłaściwe przechowywanie testów, niewłaściwe wykonywanie (w niektórych testach krew należy pobrać do próbówki z antykoagulantem a zdarza się że weci pobierają do strzykawki i z niej kapią krwią) itp.
Fałszywie ujemne testy mogą wyjść u kotów które miały kontakt wirusem ale są jeszcze w czasie "okienka serologicznego" - dlatego test należy wykonać conajmniej 40 dni od momentu potencjalnego kontaktu. Dlatego też testy są mało wiarygodne u małych kociaków.
Test nie mówi też w jakiej sytuacji jest kot.
Bo zdarza się że test wyjdzie dodatni ale kot właśnie zwalcza wirusa i za trzy tygodnie wyszedłby już ujemny.
Pozytywny wynik nie jest jednoznaczny z nosicielstwem czy chorobą.

Dlatego każdy pozytywny wynik należy potwierdzić lub wykluczyć po miesiącu - chyba że kot wykazuje pełne objawy choroby.
Ale u potencjalnego zdrowego nosiciela powtórka jest konieczna.

Negatywny warto powtórzyć gdy np. wzięliśmy kota z dużego skupiska kotów - robi się test przed wprowadzeniem go do domowego stadka, dla całkowitej pewności warto go powtórzyć po miesiącu, dwóch.

No właśnie, to też czytałam, pozytywny trzeba powtórzy po miesiącu, negatywny po miesiącu, dwóch, a w innych postach jeszcze inaczej znalazłam (tak mi się przynajmniej wydaje). Chyba muszę jeszcze parę razy to wszystko przeczytać i sobie poukładać na spokojnie, jak to wygląda :roll:

Nie spieszy się - co najmniej miesiąc mam :lol:

Podrzucę, bo dom potrzebny!
I wszelkie rady mile widziane.

Ja po konsultacji tel z weterynarzem wiem tyle,że dobrze byłoby zrobić biopsję szpiku kostnego (ca 120 zł),która daje bardziej wiarygodne wyniki oraz że nie ma na co czekać z weryfikacją. Z drugiej strony w przypadku potwierdzenia niewiele nam to daje,bo i tak kotka będzie leczona jedynie pomocniczo interferonem.Taki kompromis,niestety.Co najwyżej przy wyniku ujemnym można całą tą kurację odpuścić,to byłaby jedyna różnica.
Z moich lektur białaczkowych wynika głównie to,że jest to dość dynamiczna sprawa,więc testy pewnie wypadają różnie w zależności od fazy.

passa pisze:Ja po konsultacji tel z weterynarzem wiem tyle,że dobrze byłoby zrobić biopsję szpiku kostnego (ca 120 zł),która daje bardziej wiarygodne wyniki oraz że nie ma na co czekać z weryfikacją. Z drugiej strony w przypadku potwierdzenia niewiele nam to daje,bo i tak kotka będzie leczona jedynie pomocniczo interferonem.Taki kompromis,niestety.Co najwyżej przy wyniku ujemnym można całą tą kurację odpuścić,to byłaby jedyna różnica.
Z moich lektur białaczkowych wynika głównie to,że jest to dość dynamiczna sprawa,więc testy pewnie wypadają różnie w zależności od fazy.

Właśnie dlatego się je powtarza po jakimś czasie.
I ja bym się jednak wstrzymała z tą biopsją, tzn. też już do tego doszłam, że biopsja najlepiej, ale odczekałabym przynajmniej ten miesiąc :roll:

Bo jeśli wyjdzie (-) to super, ale jeśli wyjdzie (+) to i tak wypadałoby te testy powtórzyć za jakiś czas... a biopsja szpiku raczej do mało inwazyjnych badań nie należy

Bo nawet koszty już pomijam
Zdarza się, że kot jednak zwalczy wirusa całkowicie. Jeśli ona jest rzeczywiście FelV+ (a jednak te testy mają jakąś tam sprawdzalność), to i tak nie wiadomo kiedy to cholerstwo złapała - być może całkiem niedawno i właśnie jej organizm z tym walczy? Ona ma na chyba spore szanse - jest w świetnej formie, ma dobre wspomaganie, dobrą opiekę.

No formę ma bardzo dobrą,pozazdrościć...Na pewno nie jest kotem,który nie je,chudnie,lub ma jakiekolwiek inne bardzo niepokojące objawy.
Apetycik świetny,żywotność wysoka.

Czyli w zasadzie nie ma jeszcze mowy o białaczce, a tylko o nosicielstwie - może jej się uda zabić tego wirusa? Zwłaszcza na tym interferonie? Poczekałabym z testem ze szpiku :roll:

Bo zrobić to na pewno trzeba, pytanie tylko kiedy?

Pięknooka Wiki... Maleńka za metą

Kto przegląda forum