Wiatmy, wiatmy, dawno nas nie było:)
Pora na zdjęcia z wyjazdu:)
Figa i Roniś dzielnie znieśli podróż "tam". Samochód został spryskany Felliwayem, a kociaki miały dostać jeszcze tabletkę uspokajającą, aleeeeeeeeeeeee..............
Tabletka (jedna) kosztowała 25zł

do podziału na 2 koty, wzięłam więc tylko jedną.
A koty co? wypluły, "wyśliniły" i wyrzygały....Mimo wszystko coś tam zadziałało, a przypuszczenia takie wysnułam w drodze powrotnej....
Ale nic, droga "tam" upłynęła spokojnie, troszkę było miauczenia, bo strasznie chciały na kolanka, a przede wszystkim do panka, który siedział z przodu i nie wolno było do niego pójść, bo coś blokowało, albo pańcia trzymała....
Na miejscu kociaki zachowywały się jak u siebie....od razu zaczęły zwiedzać. Rodzice byli w szoku, bo zapomnieli już co to znaczy mieć "normalnego" kota (nie rasowego kanapowca). Przerazili się, że wszędzie ich pełno:) Ale było zabawnie:)
Siostra zrobiła piękne zdjęcia kociakom:) a oto i one:)
Mała Panienka

A tu chłopaczysko:) trochę niewyraźne, ale te oczka

Ptaaaaszki.......

Będę się bawił...

Ej, co jest?!?

No, w końcu...

Co tam jest?

Wszędzie dobrze, ale...najlepszy widok i tak jest na plecach pańci

Roniś

Niestety Figulec nie lubi pozować, wieć ma mniej zdjęć:/ Roniś to inna sprawa, on dla odrobiny człowieka zrobi wszystko:)
To nie wszystko:) Jeszcze mam inne ciekawostki:) CDN...