Jeszcze przed świętami Dunia odwiedziła weta - ogólny przegląd (dziewczynka waży prawie 4 kilo! dobrze ją Marta w piwniczce karmiła

W domu czuje się już znacznie pewniej, choć dalej smyka pod łóżko - przy gwałtownych ruchach albo dźwiękach, a także przy obcych. Nie przeszkadza jej pralka, maszyna do szycia, skrzypce, ani zamiatanie. Wychodzi spod mebla już sama, dość szybko, bo przekonała się, że na łóżku jest znacznie wygodniej, niż pod... Z nami się już w miarę oswoiła, chociaż jeszcze podchodzimy do niej na paluszkach i wdechu, baardzo powoli. Pozwala się miziać i głaskać, z miejsca włącza motorek i ociera bez opamiętania o wszystko. Sama o pieszczoty nie prosi - jeszcze, chociaż o nogi ociera się z własnej woli, nie ucieka też, kiedy ktoś się koło niej położy na łóżku (pod warunkiem, że się ten ktoś położy powoli i spokojnie). Korzysta pięknie z miseczek, kuwetki i drapaka, choć zdarza się jej pomylić ten ostatni z koszykami w łazience

W porównaniu do pierwszych dni, Dunia zmieniła też sposób jedzenia - na początku stała przy misce, aż się żarło nie skończyło, teraz je do syta, ale już nie do wypęku, widać przekonała się, że pozostawione na później nie znika i można do niego bezpiecznie wrócić. Ładnie zakojarzyła stukanie miseczek z porą karmienia i przygotowywanie porcji obserwuje wespół z Potemem - słowo daję, one mnie osaczają! A już krojenie kurczaka nie obędzie się bez futrzastego nadzoru i sprawdzenia, czy drugie zwierzę nie dostało aby czegoś lepszego. Nie jest wybredna, chociaż witaminek nie chciała jeść, Potem z kolei traktuje je jak cukierki... Stojak na choinkę oboje potraktowali jak poidełko i zupełnie obojętna jest im ilość pływających w nim igieł. Bombki wzbudzają chwilowe zainteresowanie, ale nie takie, jak szczurek z Ikei, którym bawią się na zmianę z dużą radością - nawet w Duni widać wtedy małego kociaka

Z Potemem weszli w fazę koegzystencji, a nawet wspólnej zabawy - gonią się, turlają i wydają dźwięki świadczące, że używanie paszczy ma charakter wyłącznie zabawowy. Jeśli Potem przegina (wydaje mi się, że trochę traktuje Dunię, jak takiego większego szczurka) - dziewczynka pakuje zadek pod łóżko i ewentualnie fuczeniem daje znać, że już ma dość. Albo bawi się dalej z pozycji uprzywilejowanej, bo osłoniętej. Poza lekko podrapanymi nosami, innych uszkodzeń u żadnego nie zauważyłam... Czasem wychodzi z niej hetera - wspominałam, że kuwetę mają krytą - i nie wypuszcza Potema z wychodka. On klapkę w górę, a ona mu łapą przez łeb. Widok jest boski!
Na deserek: patchwork Duniowo-Potemowy

