To i ja zawitam.
Wezmę klatkę. Oby to juz ostatni raz była tam potrzebna...
Bianka mówiła, że on wysadza łapke też w tej dziurze do rozkopania, więc może zajarzy że tez da sie wyjść.
Z lepszych nowin:
Czarnego przez ostatnie dwa dni karmiłam na siłę convem z saszetki, strzykawka do pyszczka. Bo wszystko było bleee. Wczoraj łyknał dwa razy po 25ml, przy oststaniej protestował ostro, więc dałam spokój (resztkę conva wyprosił nawiększy głodomór Fido). Ale podejrzałam, że chodzi do kuwety, wode pije. Aż dzisiaj w desperacji dalam troche bielucha - polizał. A potem kroiłam indyka do obiadu. Moje jęczą do mięsa, ale jak dostaną to tylko wytytlają i porzucone lezy w kącie i gnije. A Czarnemu oczy zabłysnęły: nareszcie konkretne jedzenie i wciagnał! potem poskubał troche suchego. Ufff.... Widać przejadły mu się juz fast-foody i chce jeść jak facet! Potem połaził z nami po podwórku (odsnieżaliśmy), zrobił w sniegu kupkę i zadowolony wrócił na swoje posłanko
