POTRZEBNA POMOC dla dzikuska ze ZŁAMANĄ ŁAPKĄ - WROCŁAW!!!

jessi74 pisze:

W takich chwilach szczerze wierzę w skuteczność trzymania kciuków, o co proszę. :kotek:

Pani Ania będzie łapać na jedną klatkę na sznurek.
Jak się nie uda to może trzeba będzie łapać je na trzy klatki?
Szkoda, że już są takie "stare", można by je wszystkie złapać za jednym zamachem...

I jak akcja?

złapany! uratowany! niestety łapka już amputowana

była martwica i porazenie nerwów

operował dr Bieżynski :1luvu:

I JEMU TEŻ WIELKIE PODZIĘKOWANIA ZA SZYBKA POMOC!
osset :1luvu:

To po prostu cud, że przy tym stanie łapki kotek jeszcze funkcjonował, miał apetyt i wszedł do klatki ( p. Ania świetnie obsługuje taką łapkę na sznurek i w ogóle spisała się rewelacyjnie). Poszło gładko, ten z chorą łapką wszedł pierwszy, mama i braciszek?/siostrzyczka? (bo jest jeszcze jeden tylko) nie pchali się do jedzenia przed nim.

Łapka bardzo krwawiła i jej część to był kawał żywego spuchniętego mięsa(okropny to był widok, naprawdę). Amputacja była konieczna. Jessi błyskawicznie załatwiła wizytę u dr. Bieżyńskiego na chirurgii UP.

Przy okazji został wykastrowany(tak zasugerowała lekarz- w istocie narkoza jest bardziej niebezpieczna niż sama operacja kastracji). Był w odpowiednim wieku(6-7 m), chociaż malutki i drobny.

Chirurg mi zaimponował -potrafi zająć się dzikim kotkiem.
Operacja się udała. Kotek się wybudził. Byłyśmy tam do tego momentu.

Czeka na Jessi do 17 na chirurgii. Do pojemnika dołączona jest faktura(zapłacona przez Archi), a na niej napisane terminy zastrzyków antybiotyku oraz zdjęcia szwów.

Kotek jest dziki(ale słodziutki) i będzie wymagał dość długiego chyba oswajania w klatce, ale po pyszczku poznać,że da się oswoić.

Dostał imię FILIPEK (imię konieczne było do faktury), ale można mu jeszcze dodać co najmniej dwa inne.

W sumie to wydaje mi się, że mimo utraty łapki (przedniej, prawej(o ile się nie mylę) jest prawdziwym szczęściarzem. Dobrze, że Archi nie dała za wygraną i znalazła dla niego ratunek.

Bardzo, bardzo chcę podziękować wszystkim, którzy się zaangażowali w złapanie i uratowanie (kulawego) Filipka. Bez Waszej pomocy na pewno by się to nie udało. Jeszcze raz wielkie dzięki!

Dziewczyny, jesteście wpaniałe, wcale nie słodzę.

majka2222 pisze:Dziewczyny, jesteście wpaniałe, wcale nie słodzę.

To Filipek jest wspaniały, że tyle wytrzymał. Zwierzęta są niesamowite pod tym względem czasem, tak powiedziała jedna z asystentek. Mam nadzieję, ze dalej tak będzie. Nigdy nie zetknęłam się z kotem po amputacji łapki.
Trochę się niepokoję, jak się czuje teraz. Jessi pewnie napisze jak będzie mogła.

Dziewczyny :1luvu:

To chyba cud że daj się złapać i przeżył z łapką w tak tragicznym stanie

Trzymam ogromne kciuki za niego :ok:

strasznie biedny ten kotek

tyle musiał cierpieć

kotek jest u Beaty, siedzi w klatce, szybko się wybudził z narkozy! najważniejsze że jest już bezpieczny :ok:

dziewczyny jesteście wielkie :1luvu:

Ossett, właśnie dzisiaj słuchałam w TokFM rozmowy o książce Linzeya "Teologia zwierząt". Chyba poproszę rodzinę o prezent pod choinkę. Bardzo ciekawie to brzmiało.

wczoraj Archi odwiedziła Filipka, zabrała go na kontrolną wziytę do dr Marszałek, tam kocio dostał lek przeciwbólowy , został obejrzany i także zaaplikowano tabletkę na robaki
Archi - bardzo dziekujemy za pomoc :1luvu:

Filip dostał też mnóstwo dobrego jedzonka :ok: