» Czw gru 16, 2010 13:40
Re: POTRZEBNA POMOC dla dzikuska ze ZŁAMANĄ ŁAPKĄ - WROCŁAW!!!
To po prostu cud, że przy tym stanie łapki kotek jeszcze funkcjonował, miał apetyt i wszedł do klatki ( p. Ania świetnie obsługuje taką łapkę na sznurek i w ogóle spisała się rewelacyjnie). Poszło gładko, ten z chorą łapką wszedł pierwszy, mama i braciszek?/siostrzyczka? (bo jest jeszcze jeden tylko) nie pchali się do jedzenia przed nim.
Łapka bardzo krwawiła i jej część to był kawał żywego spuchniętego mięsa(okropny to był widok, naprawdę). Amputacja była konieczna. Jessi błyskawicznie załatwiła wizytę u dr. Bieżyńskiego na chirurgii UP.
Przy okazji został wykastrowany(tak zasugerowała lekarz- w istocie narkoza jest bardziej niebezpieczna niż sama operacja kastracji). Był w odpowiednim wieku(6-7 m), chociaż malutki i drobny.
Chirurg mi zaimponował -potrafi zająć się dzikim kotkiem.
Operacja się udała. Kotek się wybudził. Byłyśmy tam do tego momentu.
Czeka na Jessi do 17 na chirurgii. Do pojemnika dołączona jest faktura(zapłacona przez Archi), a na niej napisane terminy zastrzyków antybiotyku oraz zdjęcia szwów.
Kotek jest dziki(ale słodziutki) i będzie wymagał dość długiego chyba oswajania w klatce, ale po pyszczku poznać,że da się oswoić.
Dostał imię FILIPEK (imię konieczne było do faktury), ale można mu jeszcze dodać co najmniej dwa inne.
W sumie to wydaje mi się, że mimo utraty łapki (przedniej, prawej(o ile się nie mylę) jest prawdziwym szczęściarzem. Dobrze, że Archi nie dała za wygraną i znalazła dla niego ratunek.