Witamy!
Mała (wkurza mnie już ten brak imienia! A nic jakoś nie przychodzi) wczoraj wieczorem odbyła spacer po duzym pokoju (rezyduje w łazience).
Pierwsze dwa dni tylko lezała, ale teraz bardzo ładnie chodzi.mówi,
Tzn ja mówię że bardzo ładnie, a TZ mówi, że mu jej szkoda. Ciągle tam mówi, pozostaje głuchy na to, ze ona sobie świetnie poradzi.
A radzi sobie coraz to lepiej i lepiej - dziś rano weszłam do niej na dzień dobry i odkryłam olbrzymie sioo w kuwecie. Kupy nigdzie nie zlokalizowałam, a śmierdziała bardzo intensywnie
W końcu - zajrzałam do wanny.
Pięknie woniejąca kupa była właśnie w wannie.
Zadzwoniłam do TZ opowiedzieć mu jak jego kaleki kotek sobie pięknie poradził - TZ się ucieszył zaradnością kociaka, i nieco zmartwił moimi nieco monotematycznymi powodami do radości.
Taki to zas... koniec roku mamy.
Ale to szcześliwe zas..nie.
Ja tam się bardzo cieszę.
Co do imienia: padały koncepcje Basi i Julci.
Julcia trochę mi się podoba; Basia wcale.
Jestem zwolennikiem teorii, ze imię musi przyjść.
Coś nie przychodzi.
Szylkret po angielsku to tortoise shell.
Po niemiecku schildpad czy jakoś tak.
Po francusku nie mam pojęcia ale coś z tortoise na pewno.
Tori?
Od razu na myśl przychodzi mi kwadratowa szczęka i wyłupiaste oczy niejakiej Tori Spelling - a przecież Malutka jest taka sliczna...
