Jestem

Musiałam się zrestartować troszeczkę
Mamysza coraz bardziej miziasta - już nawet jak michy postawię, to przez dłuższy moment ważniejsze jest głaskanie

Choć wciąż to jedyna okazja, żeby pozwoliła się dotknąć - po jedzeniu to znów "się boi"
wolę tę wersję, niż taką, że wtedy ma mnie gdzieś 
Czekam tylko z niecierpliwością, aż zechce się do tego głaskania podstawić gdzieś wygodniej - bo na razie jedyna opcja to manewry między nogami od stołu i krzeseł

Ale już mi coraz mniej ręki brakuje i mam wrażenie, że niedługo będzie można ją na otwartej przestrzeni dopaść
Dobrze by było, bo czas najwyższy dziewczynkę do weta zaciągnąć na badanie krwi chociażby i umówić się na porządki w paszczęce
Z drugiej strony, mam pewne obawy, czy jak ją zabiorę na badanie krwi, to nie będziemy potem zabawy w oswajanie od nowa zaczynać. No ale.... coś za coś
