felisaquatica pisze:..a tak swoją szosą, to zauważyłyście pewną znamienną i niezbyt miłą rzecz - że nikt nawet nie bąknął, żeby ten temat zgłosić do... księży?
przecież to są osoby, które mają dostęp do ogromnej rzeszy ludzi; z tego, co widzę, mają wśród tej rzeszy posłuch.... ale nikt nie mówi o dotarciu do nich, ponieważ niestety stanowisko kkat na temat zwierząt... no, znamy wszyscy raczej, nieprawdaż?..![]()
a szkoda - to byłaby kolejna tuba, przez którą można by było nagłośnić całą sprawę...
szkoda, że nie da się wezwać św.Franciszka w jego trybie bojowym, żeby przygalopował z mieczem i zadziałał....
Powiem Ci, że przyszło mi to głowy. Sama nie jestem kościelna ale moja dobra znajoma kociara i przy okazji katechetka przyjaźni się od kilkunastu lat z księdzem tez kociarzem. W dodatku okazało się, że mój TŻ również go dobrze zna. Myślicie, że warto spróbować? I co powiedzieć?