Justa mi mowila, ze Ozzi dostal az 5x wieksza dawke tramalu niz wynosi dozwolona, a mimo to wszystko go boli, nie daje sie dotknac, ucieka pod wanne, robi pod siebie...

Nasze sloneczko puchate powoli coraz bardziej gasnie, cierpiac przy tym okropnie...

W tej chwili nie ma mozliwosci zeby z nim pojsc do weta, bo tych wetow u ktorych Justa leczy swoje futrzaki nie ma wogole w miescie, a w calodobowej przychodni na dzien dobry chca 90zl, + do tego leczenie lub ew.uspienie... =300zl conajmniej! Nie da sie na kreche...

Nie wydawaja tam zwlok, a za przechowanie ich tez kaza placic... Justa kiedys wspominala, ze moze bedzie chciala zrobic kotiemu sekcje, zeby zobaczyc, jak bardzo powazna byla to choroba. Ta wiedza moze pomoc pozniej, jesli znow bedzie podobny przypadek, wtedy od poczatku bedzie wiadomo jak leczyc i czego na jakim etapie choroby sie spodziewac.. Nie wiem, czy w tamtej lecznucy wogole sekcje sie wykonuje, a jesli tak, to na pewno tez slono za to trzeba placic... Koti cierpi...

bardzo...

Miewal kryzysy nieraz, ale nie takie jak ten! Nic nie chce jesc...

Prosze o cieple mysli i kciuki za naszego puszystego, wiecznie mruczacego przyjaciela

Zeby juz nie bolalo, zeby nie cierpial...

Ozzinku-kocham Cie bardzo!
