Przekonał się. Dziki kotek musi chyba zrozumieć, że krzywda mu się nie stanie. I tak teraz H siedzi i uwierzyć nie może, że zbieram Frejkę z podłogi, ściskam, całuję, zglądam w mordeczkę, oglądam pazurki, kładę na plecki. Kiedys to było nie do pomyślenia. Tyle ze z udomowieniem Frejki Konan się odsunął. Odkąd ona przychodzi do mnie na kolanka, to on przestał

i nawet jak juz przyjdzie i zobaczy że ona też leci to od razu się obraza i odchodzi. A przecież tyle miłości mu daję, nie powinien być zazdrosny. Nie wiem co z tym zrobić