Dzięki Dagmara

Jak wracałam z pracy, gdzie nosiłam zwolnienie, i zaopatrzyłam szafkę na portierni w kocie jedzonko, poszłam koło przedszkola, zawołam kicie, wyszły od razu chyba z 8 na raz, no i miałam ze sobą wielki talerz plastikowy nasypałam suchego i dałam 6 saszetek, postawiłam na studzience kanalizacyjnej, żeby miały ciepło w łapki, idę do przystanku, ale myślę rozejrzę się jeszcze czy jedzą, patrzę idzie 3 dryblasów, jeden przyklęknął przy studzience, tknęło mnie, idę z powrotem, zachodzę .. a jak, wyrzucił....

więc znalazłam obok inny pojemnik i tam znów nałożyłam taką samą porcję a może i większą, całe pudełko litrowe od lodów, i przeszłam przez ogrodzenie i postwiłam za kratą pod wiatą, i kotki się zleciały, mogłam od razu tak zrobić...ale skąd mogłam wiedzieć, że spotkam takich zwyrodnialców....
dzwoniłam do pana Karmiciela kotki zdrowe, mają się dobrze, a Tygryska zajada za 3