Początki będą trudne i dla Toriny i dla Ciebie. Musicie się do siebie powolutku przyzwyczaić.
Dla mnie pojawienie się pierwszego kota w domu było mega-zmianą. Zupełnie jak pojawienie się nowego "człowieczego" członka rodziny. Nagle pojawia się istota, która ma swoje emocje, swoje potrzeby, zachowania itp., do których trzeba się przyzwyczaić, które trzeba zaakceptować, chociaż człowieka potrafią wkurzyć.
Powiem Ci, że na wszystkie trudności aklimatyzacyjne jest jeden najlepszy sposób - miłość i akceptacja zwierzaka, cierpliwość i czas, czas, czas. Najczęściej osoba, która czeka na swojego pierwszego kota ma dosyć wyidealizowany obraz tej sytuacji

. Wyobraża sobie słodkiego kotka, który mruczy, ociera się o nogi i zasypia na kolanach. A tymczasem zestresowany nowym miejscem kot wcale nie chce mruczeć, chowa się po kątach, gdy próbujesz go pogłaskać paca łapą itp. Łazi po stole, po meblach, coś zrzuci, zdarzy mu się ze stresu załatwić za wersalką, a nie w kuwecie ...
Przypomnij sobie wtedy to wszystko, co Torina przeżyła - porzucenie przez opiekuna, pobyt w schronisku, który był dla niej wielką traumą, pobyt w lecznicy, potem dom u Cameo ... Kamila otoczyła ją jak najlepszą opieką, ale oprócz Kamili w jej domu jest gromadka kotów, z których nie wszystkie za Toriną przepadały i dawały jej to odczuć. Ta koteczka ma naprawdę prawo mieć czasem humorki.
Naprawdę pierwsze tygodnie to wielkie wyzwanie, ale poradzisz sobie. Tu zawsze możesz liczyć na wsparcie i dobre rady

.
Musisz się pogodzić z myślę, że musisz dać zwierzakowi mnóstwo, mnóstwo serca i cierpliwości, żeby za jakiś czas doczekać się wzajemności. Ale jak taki kot zaufa i zacznie okazywać swoje uczucie - to jest dopiero radość

.
Trzymam za Was kciuki
