A kto powiedział,że ja święta lubię.
Nie lubię od dzieciństwa. (nie kojarzyły mi się z miłą rodzinną atmosferą

)
Potem u TZa w domu rodzinnym nawet podobało mi się raz, bo dużo ludzi, bo wesoło, ale potem okazało się, ze najpierw przez 2 tygodnie przed świętami kobiety w tej rodzinie powinny tyrać - sprzątać, zakupy robić, gotować, kupować prezenty, a faceci mają zejść z drogi

dzielnym matkom - zonom Polkom. No, może choinkę kupić i ustawić w stojaku.
No i przestało mi się podobać. Poza tym nie lubię działań stadnych.
Teraz robię tak - sprzątamy sobie normalnie, ubieramy choinkę, bo uwielbiam ten zapach w domu. Piekę jakieś wypasione ciasto i robię coś dobrego do jedzenia.
I tyle

Wigilię spędzamy u mojej mamy, a Boże Narodzenie w rodzinie Tz.
I chyba się przyzwyczaiłam, ze jest dużo ludzi i można sobie pogadać, bo jak okazało się w tym roku, że grypa wymiotła kilka osób więc pół rodziny nie zjedzie,zrobiło mi się smutno. Myślę, że aktywni katolicy przeżywają te święta inaczej, bardziej duchowo - ja niestety kojarzę je głównie z rodzinnym zjazdem

Kocham Cię babojago za ten telefon alarmowy

, Twoje zasmarkane dzieło sztuki nie nudzi się z Tobą
