Hanelko nie tylko Ty do byłej opiekunki żywisz nieprzyjazne uczucia. Dziewczyna na całej linii zawiodła swoje przecież koty.
Moderator: Estraven


Szalony Kot pisze:Nie chcę być złego wieszczem, ale takie wylegiwanie na chłodnej łazienkowej podłodze to czasem oznaka gorączki :/
Ale mam nadzieję, że z Zeldunią już tylko lepiej będzie...

ASK@ pisze:...Mam nadzieję,ze były dom zapłaci za krzywde jaką im, a szczególnie Zeldzie ,wyrządził. Trudno opedzić sie mi od takich mysli. Nawet święta nie nastrajają do przebaczeń. Tym barziej,ze cierpi niewinne zwierzę.Wierzę że wyrządzone zło wraca do darczyńcy. I oby pamiętał za co nie spotkała go nagroda.
elsia pisze:ASK@ pisze:...Mam nadzieję,ze były dom zapłaci za krzywde jaką im, a szczególnie Zeldzie ,wyrządził. Trudno opedzić sie mi od takich mysli. Nawet święta nie nastrajają do przebaczeń. Tym barziej,ze cierpi niewinne zwierzę.Wierzę że wyrządzone zło wraca do darczyńcy. I oby pamiętał za co nie spotkała go nagroda.
Jeszcze nie zdąrzyłam doczytać co spotkało kotki w tamtym "domu", ale z powyższych słów domyślam się, że nic dobrego![]()
Ja wierzę w tzw. POWRACAJĄCĄ FALĘ. To co wyrządzimy innym, dobrego, czy złego, wraca do nas ze zdwojoną siłą, jak fala, która odbita, wraca dwa razy większa.


ASK@ pisze:...Właściwie w byłym DS nic strasznego im sie nie działo. Mozna faktycznie opacznie zrozumieć.Były nakarmione,leczone,podobno kochane. Zostały oddane po 9 m-cach .Powodem była alergia,brak czasu,kipisz w domu jaki robiły,zmęczenie Duzej...Podobno to z miłosci do nich utarciły dom,by im było lepiej gdzie indziej.
Koty załamały sie po utracie domu,a szczególnie Zelda.Odmówiły jedzenia,potem dopadła je choroba.Zelda poddała sie całkiem i wet nie dawał jej nawet 50% szans na przezycie.Teo lepiej zniósł "zapaść".
Choroba ustąpiła.Choć walka nie była łatwa. Jednak Zelda nie moze wygrzebać się z przygnębienia. Trwa więc teraz kolejna walka o jej psychiczny powrót do zdrowia.
Ot w skrócie cała historia jakich wiele na forum.


ASK@ pisze:Witaj w klubie demolujących psinków...
ASK@ pisze:...Nawet przez momen nie myślałam o jej oddaniu. O zamordowaniu tak


ASK@ pisze:U nas bez zmian.
Teo szaleje ,mizia sie, ma apetyt. Włazi na kolana i rozrabia. Zauwżyłam,ze czym bardziej złości sie człowiek na jego wariactwa tym bardziej je czyni. Jak zaczynamy go "olewac" to staje sie spokojnym (ale bez przesady) kotem. Potrafi być złosliwym dzieciakiem. I jestem pewna,ze wie co robi. Wie jak dokuczyć by zwrócic na siebie uwagę. To bardzo inteligentny kot. A taki ma trudniej. Wymaga akceptacji i miłości. Wtedy można sie dogadać.
Zelda okupuje prawie cale dnie chodniczek w łazience.Lub poduszkę w łazience. Pogłaskana mruczy troszkę, a potem podnosi sie i odchodzi.Kładzie sie na powrót ciut dalej odwracając plecami. Oczy smutne ciągle. Apetyt w miarę.Ale jeszcze moze działaja leki. Pogadam dziś z wetem o niej.
A tak na prawdę potrzeba jej miłości i spokojnego domu. Balsamu na zranioną i skołataną duszę. Ona cierpi i to widać. Czasem sie otworzy na nas. Ale to chwila tylko ulotna.
Boję sie co bedzie jak zaczną petardy odpalać.Juz sie amrtwie o nią i o dziczki.

Użytkownicy przeglądający ten dział: Baidu [Spider], Google [Bot], Meteorolog1, puszatek i 55 gości