Panna Dalia coraz lepiej, odzyskala apetyt w pelni, wcina pieknie wreszcie cos wiecej niz sucha shebe, czuje sie juz tak dobrze, ze juz jej nie trzymam w transporterku, bo juz umie sama dojsc do kuwetki, do miseczki z woda, wiec nie musze jej miec wciaz na oku, rowniez czuje sie na tyle dobrze, ze juz sie nie chowa w najdalsze katy, tylko normalnie sie kladzie gdzie ja ochota najdzie (na srodku pokoju glownie i w przejsciu w drzwiach

).
Jedna rzecz jest zastanawiajaca Dalii sie bardzo charakter zmienil po tym wypadku, wczesniej nie byla dzikusem, ale byla bardzo niezalezna, najbardziej na swiecie kochala misia i pieszczotek to z nim zazywala, ja nie bylam jakos niezbedna do tego. Czasami przychodzila wieczorkiem na przytulaski, ale nie jakos przesadnie czesto.
Teraz natomiast zyc beze mnie nie moze, najchetniej caly czas lezalaby przy mnie, przytulala sie, dawala brzuszek do glaskania, wrecz mnie zaczepia lapka jak sie zaniedbam i przestane glaskac. Bardzo sie przytulek z niej zrobil, rowniez do obcych, bo ostatnio jak byla mama to sie wtulala w jej udo, to jest niesamowicie rozczulajace, nie wiem, czy ona chce sie odwdzieczyc czy co, ale jest to bardzo bardzo wzruszajace, jak ona mnie teraz kocha
Bardziej chora lapka jest nadal dziwna, bo staw kolanowy jej sie nadal gibie, no ale to musi potrwac, ona staje ostroznie na tej lapce, bardzo utyka, ale najwazniejsze ze staje i rehabilituje. Rana (po zlamaniu otwartym, odlam kostny przebil wszystkie tkanki miekkie i to ona wlasnie przebil rowniez staw, znaczy nie wbil sie miedzy kosci, ale uszkodzil to wokol co jest) wreszcie sie goi, juz jest pokryta w calosci strupkiem i sie nie saczy. Niestety ze wzgledu na te rane Dalia nadal chodzi w czapce, ktorej nienawidzi jak malo czego na swiecie

)
Pozostale koty nadal sa niedobre, juz co prawda wchodza do pokoju w ktorym ona jest, ale przy blizszym kontakcie sycza (jest to zwlaszcza zadziwiajace w wypadku Doriana, ktory jest najwiekszym pacyfista na swiecie i nie syczy nawet na obce koty ktore sie czasem w domu pojawiaja, raczej chce je powachac i sie przywitac. Na liscie jego wrogow znajduje sie tylko odkurzacz, moja trzyletnia siostra cioteczna i Dalka wlasnie).
Ps. wybaczcie ze takie dlugie te moje posty, ale ja mam nieustajacy problem z komputerem i jak juz sie do jakiegos dorwe, to musze pisac o wszystkim hurtem
