Przegraliśmy.Plamka dzisiaj odeszła.
Siedzę i ryczę.
To była taka grzeczna, bezproblemowa koteczka. Taka "samoobsługowa". Mieliśmy ją zaledwie miesiąc. Nawet Mama ją polubiła za jej mądrość i samodzielność.
Nie wiemy co jej było. Nie szczepiłam jej, bo od początku miała problemy z przewodem pokarmowym. 4 tragiczne dni bezskutecznej walki. Dlaczego nie mam nigdy szczęścia? Dlaczego innym kotom udaje się wywinąć od śmierci, a moim nie? I to często umierają właśnie przed Bozym Narodzeniem. Dla mnie to często smutny okres, wręcz tragiczny. Pod znakiem chorób, szpitala.
Plamciowy epizod zapadnie nam w pamięci . To miały być jej pierwsze Święta w życiu. Tęsknię....

To już trzeci kot odszedł mi w tym roku.