Jak Dyziuni do twarzy we własnym domku Bądź szczęśliwa, słodka koteńko!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Już spieszę donieść A więc Dyzia po intensywnym początkowym zwiedzaniu całego mieszkania przystopowała i postanowiła zwiedzać wszystkie dostępne zakamarki. Pierwszego dnia po intensywnym poszukiwaniu Dyzi, znalazła się za szafką. Odkryta wyszła. Rano znów to samo - tym razem Dyziulka ukryła się pod łóżkiem. Wczoraj przyszedł gość, Dyzia wyszła, miziała się, potem pomiziała się ze swoimi współlokatorkami i znowu się schowała Ale zostawione jedzonko znika w ciągu dnia więc prawdopodobnie wtedy zwiedza Ogólnie jest w porządku; chyba po prostu nie może jeszcze uwierzyć w to gdzie jest i woli się na wszelki wypadek schować
Dyziuchna ma się świetnie! Zupełnie zniknął jej ten ogromny łupież, który miała, ma piękne, czarne, lśniące futro Akurat teraz jestem u niej codziennie (karmię, oporządzam, karmię, miziam, karmię, przytulam, karmię i takie tam) a ona radośnie wybiega mi na powitanie a potem rozkłada się długa na podłodze albo grasuje po stole Jutro postaram się wrzucić foty (jak znajdę kabelek ) Dyziuchna przesyła poświąteczne miziaki (a Miziak z niej nadal niesamowity!)