dzięki J.D. kciuki bardzo się przydały
No więc byłam tam w sobotę, ale kot nie wyszedł mimo, że pani z kiosku go wołała, a ja kusiłam tuńczykiem. Zostawiłam jej transporter, bo miała go złapać, jak tylko go zobaczy wieczorem lub rano.
Ponieważ w niedzielę do późna nie miałam żadnej wiadomości, znów się tam wybrałam. I znów nic...Kurczak, waleriana - zero reakcji. Przestraszyłam się, że już nie żyje, bo podobno w sobotę nie czuł się najlepiej.
Dopiero dziś ok. 14 dostałam smsa, że kot złapany i czeka na odbiór.
Anielka zabrała go do weta. Jest spory, biszkoptowo-rudy, ma ok. 2,5 roku. Trochę zaziębiony. Całą drogę w autobusie głosno nam miauczał, ale chce się miziać...I ma klejnoty
Anielka, bardzo dziękuję
