Kurka przepiórka

po innych wątkach sie uganiam, a swoje własne koty zaniedbuję . Ale bylam dzisiaj na załatwianiu domku dla forumowej trikolorki. To tylko 20 pare km, ale bałam sie , jak cholerka żeby dojechac i powrócić, bo moje coś, co było kiedyś samochodem zaczyna sie rozłazić na całego. Silnik mówi do mnie, że ma już dość i chce na emeryturę, temperaturka w nim na zmiane rośnie i opada, wskażnik od paliwa chyba się zepsuł, bo jak ostatnio zatankowałam to wcale nie ubywa, choć zjechałam chyba ze 100 km, rezerwa sie świeci na zawsze, bo coś się zacięło, hamulce piszczą, w kole stuka, a ja w środku jak kamikadze
