Dorian odszedl...- jego ostatnie zdjecia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lip 19, 2004 16:17

Sto lat mnie tu nie bylo i az sie boje zaczac, mam tyle zaleglosci, ze strach sie bac.
Duzo sie zdarzylo i samo nieszczescie.
Wybaczcie chaotycznosc opowiadania ale wciaz nie moge spokojnie myslec i pisac, zaraz sie dowiecie dlaczego.
Sprawa zaczela sie 26 czerwca, obudzil mnie dzwonek do drzwi, za drzwiami gospodarz bloku z zapytaniem czy przypadkiem mi jakis kot nie wypadl, bo zostal znaleziony pod oknami, ja na to ze nie, to niemozliwe, moj kot? Skad? Ja mam balkon super bezpiecznie zabezpieczony, kot nie ma ktoredy wypadac.... A jednak...
Krotka kontrola wykazala, ze brakuje Dalii....
Poszlam za gospodarzem do piwnicy i znalazlam moje biedactwo ledwie zzywe, przerazone, poranione, bezwladne.
(matko, nadal sie trzese jak o tym mysle...).
Dla scislosci, mieszkam na siodmym pietrze, pozniejsza dedukcja wykazala, ze Dalia otworzyla sobie lufcik w kuchni i poszla sie przejsc po zewnetrznym parapecie, ktory sie ciagnie wzdluz wszystkich okien, znalazla znaleziona z 10 metro od mojego okna. Na betonie.
Przynioslam do domu i w przerwach miedzy atakami histerii dzwonilam do wszystkich i po taksowke.
Pojechalam do 4 lap, stamtad mnie odeslali,
(Swoja droga, co za cholerna idiotka tam pracuje w recepcji, jak dzwonilam i pytalam, czy moge z kotem z wypadku, czy jest mozliwosc operacji, to powiedziala ze tak, a tam nawet rentgena nie ma, nie mogla mi o tym powiedziec? Przeciez wiadomo, ze kota trzeba przeswietlic, bez tego nic sie nie da stwierdzic, glupia baba, przez jej bezmyslnosc narazilam tego kota na podroz z mokotowa na wole zupelnie niepotrzebnie bo lekarka dala tylko leki i i tak musialam z nia jechac gdzie indziej. Na szczescie Dalia nie miala obrazen wewnetrznych, przeciez mogla nie przezyc drogi,glupia baba), wyladowalam na Gagarina.
W 4 lapach czekal na mnie Wojtek, dalej jezdzilismy razem, dziekuje bardzo Jenny, ktora go wezwala i jemu, ze spedzil ze mna caly dzien, bez niego nie dalabym sobie rady, ja nawet nie moglam mowic co sie stalo, bo plakalam jak tylko na nia patrzylam.
DZIEKUJE Z CALEGO SERCA WOJTKOWI.
Na przeswietleniu wyszlo, ze Dalka ma polamane obie tylne lapki w kosciach udowych, ze sporymi przemieszczeniami i wolno lezacymi odlamami. Nie miala obrazen miednicy ani kregoslupa.
Leki przeciwbolowe i przeciwwstrzasowe dostala juz wczesniej, wiec dostalam ja do domu i umowilam sie na nastepny dzien na operacje.
Pojechalam tam, zostawilam kota, jednak po paru godzinach dostalam telefon, ze operacja sie nie odbyla, bo Dalia jest za slaba i moglaby jej nie przezyc. Zostala wiec w szpitalu na obserwacji, miala zrobione badania krwi, wskaznik Aspat wyszedl 502 (norma do 60, czy cos kolo tego), wiec bylo podejrzenie uszkodzenia watroby. Na szczescie nastepne badanie wykazalo, ze wskaznik wrocil do normy, czyli watroba w porzadku.
W szpitalu kotka spedzila 5 dni, na weekend wzielam ja do domu, w poniedzialek dostala drugi termin operacji i juz na szczescie nie bylo przeciwwskazan.
Operacja odbyla sie 5.07, bez powiklan, ale Dalka potem byla tak slaba, ze i tak 4 dni spedzila w szpitalu, zanim przyszla do domu.
Teraz juz minely dwa tygodnie od operacji, dzis bylo wyjecie szwow, nogi goja sie ladnie, zwlaszcza jedna, na ktorej juz moze w zasadzie normalnie chodzic. Druga lapa jest w duzo gorszym stanie, ze wzgledu na uszkodzenie stawy kolanowego lapa sie rusza na wszystkie strony i nie jest stabilna, ale moja mala bohaterka i na niej juz staje.
Nadal przebywa glownie w transporterku, bo nie chce zeby wlazla do jakiegos kata, ale juz nie siusia pod siebie, tylko czeka az ja wezme i zaniose do kuwetki, tam sie ladnie zalatwia :)
Nie ma apetytu, na malo co ma ochote, wchodzi jej tylko sucha Sheba, czasami polize troche jakiejs puszki, ale staram jej sie podawac rozne rzeczy, zeby cos jadla, a to serek, a to jogurcik, a to miesko a to jajeczko, jak z dzieckiem naprawde.
To jednak jest niesamowite, ze ona tak dobrze z tego wyszla, koty sa niezwykle, ale blagam, jezeli ktokolwiek jeszcze ma jakikolwiek lufcik, czy niezabezpieczone okno, niech po przeczytaniu tej opowiesci, czym predzej sie tym zajmie. Ja juz zabilam oba lufciki siatka, ale niestety po czasie.
Na koniec jeszcze raz chcialam podziekowac Wojtkowi i Jenny170 za wsparcie i pomoc, bez nich nie dalabym rady.
Obrazek

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pon lip 19, 2004 16:22

:strach:
Dobrze, ze tak to się skończyło :strach:

Dużo zdrowia dla Dalii! :ok: :ok: :ok:

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lip 19, 2004 16:25

Bardzo dziekujemy, teraz jest juz dobrze, ale nadal przed nami dluuuga droga do pelnego wyzdrowienia, chociaz ta bardziej uszkodzona lapka, moze niegdy nie byc w pelni sprawna.
Obrazek

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pon lip 19, 2004 16:27

Teraz musze juz sie oddalic (jestem w kafejce), za pare dni znow sie postaram usiasc do internetu i na biazaco informowac o stanie rekonwalescentki, oraz wypelniac luki w moim malo spojnym opowiadaniu.
Trzymajcie kciuki :)
Obrazek

lorraine

 
Posty: 5629
Od: Pt lis 14, 2003 16:33
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pon lip 19, 2004 16:27

Rany dziewczyny, ale miałyście przeżycia :cry: Cud, że mała to przeżyła. Zdrówka życzę i oby już nigdy takie zmartwienia Was nie dopadły.
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35307
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Pon lip 19, 2004 16:36

Trzymam kciuki za wyzdrowienie. Przeżyłyście straszne rzeczy.

Kocurro

 
Posty: 11393
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Pon lip 19, 2004 16:37

Biedna kicia.
Jak ją zobaczyłem, biedulkę, to też byłem bliski płaczu.
Ale jak na siódme piętro i beton, to i tak wszystko dobrze się skończyło.
Teraz trzeba tylko życzyć koteczce szybkiego powrotu do zdrowia.

Wojtek

 
Posty: 27865
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Pon lip 19, 2004 16:46

:strach:
3mam kciuki za koteczke, biedne Wy obie
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Pon lip 19, 2004 16:49

To duzo szczescia w wielkim nieszczesciu, nieustajace kciuki za Dalusie :ok: :ok: :ok:
Malgorzata,
Wieslaw, Matylda, Bazyli za TM, Rozalia, Kazio,Iwan i mala Klara
Obrazek

Malgorzata

 
Posty: 3775
Od: Sob lip 12, 2003 20:09
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Pon lip 19, 2004 17:59

Boshhhh, zdrowiej kochanie, zdrowiej.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88156
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pon lip 19, 2004 18:10

Niech sie szybko goi !!

moni_citroni

 
Posty: 6548
Od: Czw sty 23, 2003 19:17
Lokalizacja: Europa ;)

Post » Pon lip 19, 2004 18:20

Boszzzz :strach:
Trzymam kicuki za calkowity powrot do zdrowia! :ok:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Pon lip 19, 2004 18:48

Ale się narobiło... Dobrze, że mała dochodzi do siebie...
Na pocieszenie napisze, ze mieszkalam z taka jedna co spadla z piatego, ale miala uszkodzona miednice... I zyje do dzis, bez wiekszch sladow po tej przygodzie. Bedzie dobrz, trzymam kciuki!!!
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Pon lip 19, 2004 19:06

:strach: No to teraz trzymam kciuki, żeby kicia szybciutko doszła do siebie :ok:
Obrazek PumaObrazekOhana
Koty i psy ;) są jak powietrze: wszędzie ich pełno i nie da się bez nich żyć...

Aki

 
Posty: 1610
Od: Pon paź 06, 2003 8:50
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lip 19, 2004 19:12

to niesamowite.
Marysia spadla z wysokości niespełna 2 m. i ze skutkami walczymy od ponad dwoch mesięcy.
Zyczymy szybkiego i pełnego powrotu do zdrowia.

Iwona

 
Posty: 12813
Od: Wto lut 05, 2002 15:55
Lokalizacja: Zielonka, Mazowsze

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Jura, puszatek i 81 gości