Zrobione.
Mam wprawdzie wątpliwości czy należy odtrąbić sukces albowiem w trakcie pilowania klódki - mecenas (mój brat) pod krawatem i w garniturze, bo prosto z pracy, nerwowo rozglądający się dookola, "bo dopiero bylby obiach, jakby policja czy jakaś straż miejska zlapaly wlaściciela jednej z największych wroclawskich kancelarii na wlamie do starej rudery"

- przydreptala z psem jedna z pań i odbyla się niezbyt mila wymiana zdań. Dowiedzieliśmy się, że panie nikogo o nic prosily i w ogóle lepiej nic nie ruszać, bo panie je karmią, a do rudery wepchnęly kijem koc i stare swetry i kociaki mają super i nic im więcej nie potrzeba

. A poza tym wcale nie nocują w tej ruderze, tylko w jakiejś stodole, gdzie się podobno urodzily (dziwne, zwlaszcza, że przedtem nocowaly, potem nie udawalo się ustalić gdzie nocują, a teraz wiadomo na pewno !). Tak się pechowo dla pani zlożylo, że w trakcie jej przydlugiej wypowiedzi - niewątpliwie uslyszawszy glos - wychynąl z rudery ten bialo-bury kociak

W związku z powyższym oraz tym, że nagle zrobil się spory ruch pieszy i faktycznie zwracaliśmy uwagę, zalożyliśmy nową klódkę nie otwierając kraty, bo wieje akurat w drzwi za nią, a panie dobrodziejki przywiązaly do niej klamkę jakimś sznurkiem, żeby drzwi się szerzej nie otwieraly. Potem pojechaliśmy po budę i przekazaliśmy budę razem z kluczami do klódki tej, która bliżej mieszka. (Odebral książę malżonek; pani na bank wisiala już na telefonie, żeby przekazać drugiej straszne wieści.)
No i teraz pozostaje mieć nadzieję, że zobaczywszy budę (BTW, gratulacje ciekawa.swiata - buda I klasa; możesz otworzyć warsztat

) ruszą tylki i wstawią ją do środka, skoro mają już wszystko podane na talerzu. Ale gwarancji nie ma, niestety. I nie wiem co jeszcze można zrobić. Koleżanka mamy nie ma ochoty ruszać tematu ze względów sąsiedzkich.
Może, skoro kobieta sama pozwolila umieścić tu swój numer telefonu, zmontować akcję nękającą? Coś w rodzaju:"dzwonię z Wa-wy i chcialalbym wiedzieć czy kociaki mieszkają w tej budce"

Ktoś ma sugestie?
PS. Zmarzliśmy jak cholera i śniegu się nam za kolnierz nasypalo z dachu tej rudery. Poza tym, mam serdecznie dość tych kobiet
