dopiero teraz znalazłam ten wątek....
mam kota z warszawskich powązek, jako malutkie kocię wlazł do klatki-łapki i poprosił o pomoc, musiał być bardzo wycieńczony i głodny, pewnie przez wszystkich był przeganiany, miesiąc spędził w lecznicy pod warszawą aż trafił do mnie... ze mną jest spółka niemal od początku, ale kocię było tak zestresowane, że większość dnia spędzało pod łóżkiem, otworzył się na obcych ludzi dopiero po półtorarocznej obecności w naszym domu, teraz potrafi bezczelnie wleźć do nowej osoby na kolana, kazać się miziać... i jeszcze brzuszka nastawia do miziania...
tak więc też i
Latte się otworzy na ludzi, tylko jak każdy skrzywdzony kot musi zaufać...a to nieraz trwa długoooo...ale warto, dla tych chwil gdy miziamy się z Korkiem warto było czekać te półtora roku,
trzymam mocno kciuki za jak najszybsze postępy w adaptowaniu się pięknej kociczki...Basica i Korek + reszta bandy
