OMI...zostaje juz na zawsze u kamari!:))

Cały czas pamiętam o Omi, mialam jednak bardzo trudną sytuację z moim stadkiem. Od jakiegoś czasu walczę z epidemią zapalenia gardła u kociarstwa. Niestety u dwóch przeszło to w zapalenie płuc. Koteczka Niunia wczoraj rano odeszła. Ślepciu walczy o życie, ale wygląda na to, że dzisiaj nastąpił przełom.
Większość kotów już się wychorowała, dwa kończą chorowanie, a Ślepciu po dzisiejszym badaniu ma ostrożnie pozytywne rokowania.

Przynajmniej jeszcze tydzień potrwa walka z tym świństwem. Piszę trochę nieskładnie, bo cały czas płaczę za Niunieczką...Ale Omi nie może czekać, aż mi przejdzie, bo to potrwa.
Jeżeli nie znajdziecie nikogo, kto zechce przygarnąć Omi i poczekacie aż mi się stadko do końca wykuruje, zapraszam małą do siebie. Według weterynarzy moje koty już nie zarażają, ale trwa jeszcze walka o Ślepunia i nie miałabym teraz siły zająć się odpowiednio kicią.

Chciałabym dać Omi dom tymczasowy i ją podleczyć. Mam dla niej na oku bardzo dobry dom stały z pięcioma kotami, ale ten dom jeszcze nic nie wie o moich planach. Miałaby tak bardzo dobrą i całodobową opiekę. Chciałabym jednak wcześniej małą ustabilizować.
Przemyślcie tę propozycję, będę czekać na decyzję.

kamari

(i przy okazji zapraszam do wymiany doświadczeń do wątku dla niepełnosprawnych, który podałam w poprzednim poście)

Kamari, współczuję.

Pamiętajcie proszę o mnie, jeśli będziecie poszukiwać transportu dla Omi. Tak jak wspomniałam, koleżanka często pokonuje tę trasę samochodem. Nie co dzień odwiedzam ten wątek, więc poproszę o priwa kiedy przyjdzie pora.

Kamari bardzo współczuję :cry:

Ja też współczuję ogromnie , tym bardziej,że sama mam Niunię.

Kamari bardzo współczuję...
wielkie kciuki za Ślepcia
i dziękuję Ci bardzo za propozycję dla OMi

Kamari, ogromnie mi przykro...

Twoja pomoc to wielka szansa dla Omi, oby się udało!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ona musi prędko wyrwać się ze schroniska..

Kamari to bardzo smutne

Będę trzymać kciuki za to, by Omi mogła trafić do Ciebie :ok:

Jak mała

Do apteki nie dotarłam, przez dwa dni nie wychodziłam z domu, dopadło mnie znowu jakieś cholerstwo, chyba przez stres związany z utratą pracy organizm się zbuntował, leci mi z nosa non-stop, czuję się jakbym się zderzyła z pociągiem..., ale nie zapomniałam o maści, kupię, przepraszam.