Skierniewicka banda i arystokracja - Nataniel już jest :)

kiche_wilczyca pisze:jak się nikt chętny nie znajdzie to Miśka i Sylwek zostaną, trudno. Czasami, jak rozmawiam z innymi "kociarzami" (co to miau.pl nie znają) odnoszę wrażenie, że nasze koty to mają faktycznie z nami raj na ziemi - bo nie każdy chce spać z kotem w łóżku, tymczasem - ostatnimi czasy - to nie one ze mną, a ja z nimi śpię w łóżku i dziękuję bogu, ze robią mi jako tako miejsce. Nie każdy zgadza się, żeby im kot skakał po blatach, stołach - u nas nawet nam do talerzy zaglądają. I w ogóle u nas robią co chcą

Ja to samo moge powiedzieć o moich kotforach-tez włażą gdzie chcą-jestem niekonsekwentna i za miękka-koty rządzą mną i domem!
I też postanowiłam,że jak Nadia domu nie znajdzie,to u mnie zostanie!(domek ma zaklepany,ale będę pewna,że ma ,jak pojedzie

)

Bo kto widział żeby kot nie mogł chodzić po stole, albo uwalać sie na jego środku jako danie główne

A spać bez kota jak kot jest wydaje mi się mało normalne :wink:

Ja usypiam z trzema, a budzę się z pięcioma :ok:

Nie lubię jak kociaste uwalają się gdzieś na podłodze, od tego sa wlasnie tapczany, stoly ,fotele i nasze kolana. :king:

Kot jak każde zwierze powinien znać swojem miejsce, a że jest ono na łóżku to inna sprawa

a ja myślałam, że to tylko u mnie taka "rozpusta" w domu :roll:

ostatnio jak dawałam mojemu dziecku jogurcik, to musiałam jedną maupę odganiać, bo miałam wrażenia, że mu z buzi normalnie wyje... taka beszczelność u mnie panuje... :mrgreen:

Dziecku dawałaś i się z kotem nie podzieliłaś. Ja kulturalnie jogurty czy serki jem razem z kotami z jednej łyżeczki :roll:

no jeżeli o mnie chodzi, to swoim jedzeniem się dzielę... ale dziecku to raczej "odbierać" na rzecz kociarstwa nie będę...
tak to już jest, że z pojawieniem się małego człowieczka, kociaste spadają o jedno oczko w hierarchii... :mrgreen:

co nie zmienia faktu, że i tak sobie na zbyt wiele pozwalają i jakby zobaczyła pewne sceny jakaś pani z opieki społecznej, to jak nic miałabym kłopoty :wink:

dlatego opisywać ich nie będę :mrgreen:

My wiemy do czego kociaste są zdolne

Satyr77 pisze:Dziecku dawałaś i się z kotem nie podzieliłaś. Ja kulturalnie jogurty czy serki jem razem z kotami z jednej łyżeczki

Gwoli ścisłości, wygląda to tak, że Krzysiek nabiera łyżeczką jogurt i trzyma ja przed sobą, dopóki koty jej dokumentnie nie wyliżą, po czym znowu zanurza ją w jogurcie i procedura powtarza się. Od czasu do czasu sobie przypomni o sobie i co nieco od czasu do czasu uda mu się liznąć :mrgreen:

Właśnie że nie, jedna łyżeczka dla kotów jedna dla mnie :roll:

totalna "rozpusta" :ryk:

jedna łyżeczka dla jednego kotka, jedna dla drugiego, jedna dla trzeciego .... aż do szóstego i wtedy może ewentualnie jedna dla satyra, no chyba że zacznie się właśnie nowa seria - jedna łyżeczka dla jednego kota, druga łyżeczka dla drugiego kota .....
?
czyż nie?
a, zapomniałam, bo przecież tymczasiki nie dostały jeszcze po łyżeczce?

Satyr77 pisze:Właśnie że nie, jedna łyżeczka dla kotów jedna dla mnie

raczej te resztki, które koty na niej ŁASKAWIE zostawią :ryk:

Pozytywka, mniej więcej

Loki jest śliczny :1luvu:

Tymczasy tez dostają

NIE!!!! Jedna dla jednego kotka, potem jedna dla mnie, dla drugiego kotka i znowu dla mnie itd.

to by nie starczyło dla wszystkich kotków :smiech3:

a przecież starczyć MUSI

wilczyca - dzięki - udało mi się "wpodpisić" moje słoneczko dzięki wczorajszemu instruktażowi gosiaa

co do jogurtu, nie widzę w tym nic nagannego, że kociaste zostawią dużemu do wylizania opróżniione opakowanie po jogurciku

Skierniewicka banda i arystokracja - Nataniel już jest :)

Kto przegląda forum