U mnie sytuacja powoli się normuje, leczenie wdrożone, kociaki coraz lepiej.
Oprócz Kromki, która już czuje się dobrze, choroba najgorzej trzepnęła Biancę ("Łapkę"), Daniusia (ale on tez chyba najgorsze ma za sobą), dzieci Czarnrj Mateczki: Arda i Misiek przeszły to lekko, tzn. Arda prawie wcale a Misiek tylko 2 dni był nie swój, ale już odzyskał energię i co rano melduje się przy miskach. Dorosłe koty nie chorowały.
Wyadoptowana w zeszłą sobotę Filipka też miała lekkie niepokojące objawy, ale lekko to przechodzi, jestem w kontakcie z opiekunami, byli u weta.
A co to dokładnie jest to nie wiemy, albo wiruswka jakaś calici (?), być może Fregatka ze skweru przywlokła, sama przechorowała i pozarażała albo jakieś mykoplazmy we krwi, w każdym razie dajemy antybiotyk i pomaga.
Mam natomiast inny problem: sąsiad z parteru z kamienicy we wrzeszczu gdzie pracuję, oznajmił dwa dni temu Dorocie, że kotów trzeba się POZBYĆ JAK NAJSZYBCIEJ, do schroniska albo uśpić, bo jego nie stać żeby je dokarmiać i jest stary, schorowany i nie może opiekować się tyloma kotami.
Kotów, które on dokarmia jest/było 5. Dwie wysterylizowane w lato nieco ponad roczne kotki: Filipa i Kitka (Filipa jest prawie miziakiem, Kitka bardziej niufna), Węgielek (czarny kocurek, który 3 dni temu zaginął

i dotychczas nie wrócił), kocur Pieszczoch i stary Kubuś.
Pan był przeciwny sterylkom

a teraz twierdzi, że 5 kotów nie może dokarmiać i się nimi opiekować... się pytam to po co przyzwyczajał te koty do siebie, wpuszczał do mieszkania, karmił, to on teraz twierdzi, że on jeże karmił a koty przyszły przy okazji
Ustaliłam z nimi wczoraj, że przed świętami zabiorę Filipę i Kitkę, może znajdę im domy.
Węgielek i tak zaginął, jak się znajdzie to też bym go wzięła, Pieszczoch to może mógłby u nich zostać, a Kubuś - cóż przed Kubusiem i tak już wiele nie zostało, ma koło 10 lat jest takim typowym weteranem podwórek po przejściach, teraz widać, że jest już schorowany.
Oprócz tych 5 kotów o których napisałam w innym miejscu przy szopce mamy jeszcze 6 kotów, ale tylko my z Doro je karmimy i nie przyzwyczajamy do przychodzenia do kamienicy, one mają domki styropianowe w szopce i tam się trzymają. Mam nadzieję, że nie będą nikomu przeszkadzać - kocice też posterylizowane.