Leoś już u mnie w domu. Siedzi sobie w łazience w otwartym transporterku, bo tam mu się podoba.

Kotek bardzo spokojny i proludzki. Wiadomo jest zestresowany nowym miejscem więc na razie wyszedł z transporterka na łazienkę tylko na chwilę. Jak widzi człowieka to od razu mruczy jak traktor i tuli się do ręki. Nie chcę zapeszać, ale Leo jest w lepszym stanie niż sądziłam. Wiadomo jest BARDZO chudy znać mu wszystkie kostki i ma boki zapadnięte, no i brzydko, niezdrowo zmierzwioną sierść, choć może to u takiego seniorka norma. Co mnie bardzo zdziwiło kotek ma apetyt. U mnie na wstępie skubnął troszkę mokrej karmy. Nie dużo ale zawsze coś, a to po 10 minutowym pobycie w nowym miejscu uważam za sukces, bo zwykle nowi przybysze nie mają apetytu. Wydaje mi się, że będzie miał do leczenia zęby i że to one mogą być też przyczyną mizernego wyglądu, nie chce gdybać. Leo na wyjściu ze schronu miał robione badanie krwi. Podobno schroniskowy wet w jego wynikach nie widzi nic zagrażającego życiu. Jutro jedziemy do naszej Pani doktor to powiem więcej. Na razie to tyle. Poproszę kciuki za Leonka, żeby się zaaklimatyzował i zaczął wcinać pełną parą.

Aha moja Arda tradycyjnie nowego obwąchała i nasyczała na niego, a że nie zaczepił jej i nie pyskował to nie dostał łapą po głowie, bo ona niestety taka jest bojowa
