Obserwuję ostatnio niepokojąco szybki zanik karmy - kociej - suchej.
Z parapetu w pokoju.
Więc ja głupa dosypuję codziennie i obserwuję czy Koreczek gabarytami jeszcze się w drzwiach mieści.
Karma znika a u Korka gabarytowych zmian brak.
I olśniło mnie. Ja okropna - Koreczka posądzałam. A nie zauważyłam że jak znika karma to nie pozostaje ani jedna chrupka. To nie jest normalne dla Korka. On zanim łyknie chrupka to 10 wywali z miseczki a 7 oślini.
A tu nic. Czyściutko - ani okruszka wokół.
Olśniło mnie! To Metruś - ten Metruś, którego tak Anita lubi. To 40kg psa dostaje się jakoś na parapet i do ostatniej kuleczki wyżera wszystko kotom.
Jak on to robi - nie wiem
Nie pochwalił się jak dotąd.
teoretycznie nie powinien mieć jak się tam dostać.
W Krakowie owszem - zdażyło mi się raz zastać go stojącego na parapecie. Koło pustych misek oczywiście.
Ale tu parapet wąziutki. A na nim deska tylko przymocowana.
Spryciarz niedożywiony...
Poluję dziś na Myszkę - bo zaczęła kichać. Reszta kotworów - wyłączając Fuksa - bo on na antybiotyku - dostaj immunodol zawiniety w coś smacznego i grzecznie to łyka.
A Mysza nie i już. Zołza jedna - jaj do niej z tableteczką a ona do mnie z zębami.
Jak nic wpakuję jutro w kontener i do veta na zastrzyk trafi.
I będą się nad zołzą rozpływać jaki to kochany kotek.
Jaka to przebiegła zołza raczej.