» Pt gru 10, 2010 10:45
Re: Porzucona puchata, czarna, młoda kotka-może DT się znajdzie?
No i chyba ostatecznie nic niebędzie ze złapania koteczki i odwiezienia jej do domku. Wczoraj wieczorem wszystko szło wzorowo. Wyszłam na rynek, nie było jej, za to był ten czarno-biały kocurek i jego właścicielka. Kot dał mi się pogłaskać i aż ta babka była zdziwiona bo on nawet sąsiadom nie daje się głaskać. Zapytałam więc tę babę czy widziała tę czarną koteczkę. Powiedziała że tak, że jest u niej w sieni w klatce. Ona ją dokarmia. Więc powiedziałam jej że mam dla niej domek i czy ja odda. Powiedziała że tak. Więc ja w te pędy do domu po transporter, potem do tej babki. Ustaliłyśmy, że nie będziemy jej stresować przekładaniem, tym bardziej że więcej miejsca ma w tej klatce, a przełożymy ją rano. O 5:50 była u pani a pani mi obwieszcza że mąż późnym wieczorem poszedł dać jej jeść i mu uciekła na strych a na strychu musiała wyjść przez otwór pod dachem. I tyle kotkę widzieli. Oderałam więc transporter i wróciłam do domu.
Straciłam już nadzieję, że ona da się złapać. Nie wiem może ona nie chce do domu, może wybiera wolność? Płakać mi się chce z bezsilności. Znalazł się dla niej dom, a nie mogę jej złapać. Dziwne jest to że gdy pierwszego dnia ją zobaczyłam to pakowała główkę pod rękę aby ją głaskać, mruczała, łasiła się. A następnego dnia kotka ucieka i jedynie straszliwie miauczy jak się do niej mówi.
Poradźcie co robić? Czy łapać na siłę? Czy dac spokój? Może u tej babki niech będzie dokarmiana i tyle. Ale dla mnie to najgorsze z możliwych wyjść. Gdy zapytałam ją czy może wykastryjemy jej kota to powiedziała że absolutnie nie bo on łowny jest........ A lada moment kotka będzie miała rujkę i będą młode.....
K........wa nie mam już siły.