Pyzunia już u nas. Niestety córce spadł aparat fotograficzny i nie mam jak fotek zrobić

masakra....
no i trochę się martwię, bo malutka nie je. Ma zestaw miseczek z suchym, namoczonym suchym, mokrym i gotowanym kurczaczkiem i nic

bardzo nie lubię, jak kociak nie je.
Ale może to z wrażenia zmianą miejsca, może u Ani jadła. Może zje w nocy. Mam nadzieję.
Jest śliczna i kochaniutka
Z ewentualnym domkiem Celinki jesteśmy umówieni wstępnie na odwiedziny w niedzielę. Jeśli nie będzie jakiejś paniki ze strony koteczki i akceptacja ze strony suczki, to Celinka zostanie.....
z jednej strony bardzo życzyłabym Celince dobrego domu, z drugiej będzie to dla mnie ciężkie przeżycie. Nie lubię jak tymczas tak długo przebywa u nas, bo ciężko, bardzo ciężko oddać potem..... i zawsze mam wtedy wrażenie, że robię krzywdę kotu. Bo Celina traktuje nas jak swoich Dużych, a nasz dom jak swój dom......echhhhhhhhh........