Olinka pisze:MariaD pisze:Agn pisze: Wyraźnie napisałam, że zarzuty mam do Ciebie - żaden wet nie może zrobić nic na siłę i wbrew opiekunowi zwierzaka.
I nawet dla mnie, laika z tego, co pisałaś na forum wynika, ze to dzięki Twoim naciskom 'leczenie' Szagiego wyglądało tak a nie inaczej.
To jest poważne oskarżenie wobec lekarza wet. że nie leczył zwierzaka zgodnie ze swoją wiedzą i umiejętnościami a wg zaleceń opiekuna.
Do tej pory wydawało mi się, że leczenie zwierzaka, to swoisty kompromis pomiędzy wiedzą i umiejętnościami weterynarza a decyzjami opiekuna. Nie woziłabym moich kotów do weta, którzy leczyłby je wbrew mojej woli, intuicji, przekonaniom, itd... Zresztą raz, bardzo poważną decyzję dotyczącą mojego kota, podjęłam sama, wbrew temu co sugerowała wetka, decyzja okazała się bardzo dobra. Nie wiedziałam tylko, że pozwalając mi zdecydować, wetka popełniła hmm... przestępstwo.
Kompromis? Owszem, kompromis byłby możliwy, gdybym posiadała wiedzę równą wiedzy mojej wetki. Moim zadaniem jest dokładne przedstawienie objawów, obserwowanie i ewentualnie zapisywanie wyników obserwacji, zadawanie pytań... Jak dotychczas - bardzo dobrze na tym wychodzę i nie chcę żadnych kompromisów. Zaufanie do wetki procentuje zdrowiem Wedelka oraz życiem Lili i Gabi.