Widzisz Sylwia, w tym problem, sporo osób nie chce mieć
wypożyczonej fretki, dlatego woli kupić w sklepie zoologicznym (bo z takiej adopcji nie weźmie a na fretkę z domowej hodowli go nie stać), znam co najmniej dwie takie osoby, jedna pisała o adopcję z Warszawy, ale po przeglądnięciu umowy zrezygnowała, ja jej wyadoptowałam fretkę kilka miesięcy temu, bez tego durnego zapisu.
Niestety, powinniście pomyśleć jak usprawnić adopcje, fretek nie robi się mnie, ale przybywa, chętnych za to jest coraz mniej.
Pewnie szanowne OSHF również nie pomaga Wam w adopcjach, a powinni, przecież ich fretek z metryczkami i innymi super duperelkami już się trochę przewinęło do adopcji, a hodowcy których są to maluchy mają ich los głęboko w kloace.
Nie musisz pisać jak skończy się sprawa z Figą, wiem o tym aż za dobrze, nikt nie zrobił porządku z babą od tego warszawskiego samczyka to tu tym bardziej.
Powinniście działać konsekwentnie, jak ktoś już to napisał, w przeciwnym razie będziecie postrzegani za organizację której można zagrać na nosie.
Sylwia, ktoś kto adoptuje fretkę (dodatkowo opłacając pewnie jakieś pierdoły, leczenie itd.) ma pełne prawo powiedzieć "MOJA fretka" a nie "ja się nią tylko opiekuję", zgodnie z prawem będzie musiał prosić o pozwolenie na leczenie właściciela fretki, a co gdy w grę wchodzą chwile, szybkie decyzje? Sporządziliście tą umowę nielogicznie i po prostu materialnie, a tak na prawdę wiele Wam ten zapis nie pomaga.
Co do porachunków, nie mów hop, trochę żyję na tym świecie, nie jedno widziałam i nie jedne zapewnienia słyszałam
