No właśnie nie wszystko poszło zgodnie z planem bo k....wa mać głupia baba ze mnie i tyle. W drodze do Mszczonowa zadzwoniła dziewczyna, powiedziała że bierze kotkę do siebie na stałe!!!!!

Brakowało niestety jedynie kotki na rynku. Ustaliłyśmy, że jeśli się pojawi to zabieram ją w transporter i juto między 6:00 a 6:30 odbierze ją tej dziewczyna tata, który codziennie bywa przejazdem w Mszczonowie. Ponieważ kotki nie było poprosiłam pana ze sklepu aby do mnie zadzwonił jak sie pojawi. I zadzwonił o 17:50. Więc w te pędy ruszyłam. Trochę nieufnie tym razem ale jednak podeszła do mnie tradycyjnie zawodząc maiuczeniem. Zaczęła jeść parówkę i ja ją cap do transporterka i byłoby ok. gdyby nie fakt że postanowiłam włożyć do transporterka resztę porwanej na kawałki parówki. Kotka wykorzystała moment i nawiała......... Krzyczcie ile wlezie bo należy mi się porządny opieprz za to co zrobiłam. Co ja sobie myślałam? Że ona spokojnie tam posiedzi? K.....wa nie wiem. Nie mogę sobie tego darować. Zaraz TŻ wychodzi do pracy, więc ja się ubieram i idę jej szukać. Mam nadzieję że się uda. A mogło byc tak pięknie.........