Malutka pingwinka ma czas do jutra. DT! Błagam W-wa

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro gru 08, 2010 19:28 Re: poza happy endem - prośba o pomoc doświadczoną Warszawę.

Kurde!
Przepraszam, że ja tu tak wypisuję, ale jestem amatorką w pomocy kotkom dzikuskom. Dzis posiedziałam tam z kotami z pół godziny, bo chcę, żeby się chociaż minimalnie oswoiły. Mama zdystansowana, ale spokojna. Nie da się jednak do siebie zbliżyć. Przyjrzałam sie dobrze: jest ładna, bo nie taka szaroburaska zupełna, ale miodowa lekko. I ma miodowe oczy, które są w lepszym stanie niż mi się wydawało. Ale.... jak oddycha to świszczy :(

A teraz o dzieciakach: tu smutek. Namęczyłam się, żeby się do nich zblizyć i: są w dobrej kondycji w sensie fizycznym: bawią się, latają, ale dzikuski boją się mnie. Niemniej jednak mają kk i to....taki, ze oczka zaropiałe, ale u dwóch je widaci nawet jest dobrze, lekka ropka racej. A jeden....dziś dopiero zobaczyłam. Jedno oko ma całkowicie zaklejone. Nie widac go w ogóle. Kuźwa. Ja sie załamię z tymi kotami.... już się tak ucieszyłam tą pomoca w sterylce, a tu znowu klops z tymi oczami. POmóżcie mi proszę.
Udało mi się pstryknąc kilka fotek komórka. Jakość jak widać, ale coś tam jest:


Oto dzielna mamusia:

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Znajdź dwa szczegóły na zdjęciu ;) :

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Domek mojej roboty (może nie rezydencja, ale ciepły i pod dachem) :

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

To gnojek chyba w najlepszej kondycji (piekny pingwinek???):

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

A to mój kochany ślepaczek z chorym oczkiem :

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

A to trzeci łobuziak (jak widać nie był zainteresowany pozowaniem):

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Dziewczyny, ja już bardzo dziekuję za wszelka pomoc, słowa wsparcia, które dajecie i mądre rady. Ale..co robic??? co robić z tymi małymi :((

Magilaina

 
Posty: 301
Od: Pon paź 16, 2006 10:41
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 08, 2010 20:28 Re: prośba o pomoc doświadczoną W-wę. FOTY str. 4 bidy :(

Zacznij się z małymi bawić, np. papierkiem przywiązanym do sznurka (tylko sznurka potem tam nie zostawiaj, żeby nie zjadły!). Po kilku seansach powinny się do Ciebie zbliżyć i pozwolić dotykać.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15257
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Śro gru 08, 2010 20:30 Re: prośba o pomoc doświadczoną W-wę. FOTY str. 4 bidy :(

Kociaki też trzeba złapać. Są chore. Są małe, faktycznie może nie mają 3 miesięcy, oswoją się. Teraz już mało kociaków jest, szybko znajda domy. Ale trzeba dla nich domu tymczasowego albo chociaż miejsca w lecznicy.
Ja złapię, ale zabrać małych nie mogę, mam za dużo kotów w domu, wciąż jeszcze kilkanaście kociaków z lata.
Kociaki z chorymi oczami trzeba złapać już, bo za chwilę będą ślepe. Mogę być w poniedziałek, szukaj dla małych miejsca. Może sama je weźmiesz. Dam klatkę wystawową i powiem jak oswajać.
AnielkaG
 

Post » Śro gru 08, 2010 20:56 Re: prośba o pomoc doświadczoną W-wę. FOTY str. 4 bidy :(

Kochana Anielko! Kochana, tak :) Sprawa wygląda tak: poniedzialek jest idealny, bo wtedy mam nawet wiekszy luz w pracy. O każdej godzinie. Na pw wymienimy sie telefonami i ustalimy szczególy. Jeśli chodzi o małolatów to:

1) jesli pozyczysz mi klatkę, w której będą mogły we trzy mieszkać tymczasowo to ja je zagarne do firmy. Znajde im jakies spokojniejsze miejsce i wynegocjuje tymczasowy pobyt. Ale...jak powiedziałam, styczeń to może być ostatni miesiąc, w którym moge pomóc. Do domu ich zabrać nie mogę. Jesli będą w klatce u mnie w pracy to czy kuwete wstawiam do klatki? Bo wtedy musze jakąs kupic.
2) W grudniu moge przeznaczyć na leczenie max 150 zł, to jest absolutne maks i nawet jeszcze nie wiem skąd ten maks wezmę. Jedzeniem sie nie martwmy, kupiłam im dzis zapas royal canin dla kociaków i to biore na siebie w zupełności, ale jak wet będzie kosztował więcej niż 150 to nie ma realnie skąd wziąść. Chodzi mi tylko o koszty weta. A wiem po historiach z Dyźką ile to kosztuje :( Najbliżej (5 minut od firmy) mam weta na żytniej.
3) błagam z góry o pomoc w poszukiwaniu domków, bo jak wyniose się z firmy w styczniu to amen. a to dzielne kociaki, z tendencją do oswojenia i juz tyle przeszły zachowując optymizm. Mam nadzieję, że uda się je wszystkie uratowac i znaleźć domki z rączką do miziania...To moje marzenie na Święta....


Martwię sie o to oczko zalepione, oby to nie było za późno, oby, oby, oby.
Ostatnio edytowano Śro gru 08, 2010 23:05 przez Magilaina, łącznie edytowano 1 raz

Magilaina

 
Posty: 301
Od: Pon paź 16, 2006 10:41
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 08, 2010 22:50 Re: prośba o pomoc doświadczoną W-wę. FOTY str. 4 bidy :(

Jak tylko będzie więcej zdjęć - mogę im porobić ogłoszenia.
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 08, 2010 23:02 Re: prośba o pomoc doświadczoną W-wę. FOTY str. 4 bidy :(

Nemi, widzę, że juz troszkę "wpadłaś" w moje bidy :) załatwie im - jak tylko bedzie możliwe - sesje dla modelek prawdziwą. Najpierw je trza wyleczyć . Dziekuję :*

Magilaina

 
Posty: 301
Od: Pon paź 16, 2006 10:41
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 08, 2010 23:14 Re: prośba o pomoc doświadczoną W-wę. FOTY str. 4 bidy :(

O leczenie się nie martwię - jak trafią do Ciebie, szybko się wyleczą :P A mamusia też jest super ... prześliczna
ObrazekObrazekObrazek

Nemi

 
Posty: 3134
Od: Nie wrz 13, 2009 10:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 08, 2010 23:30 Re: prośba o pomoc doświadczoną W-wę. FOTY str. 4 bidy :(

Dobrze byłoby zlapać te maluchy i przemywać im oczy (wiem że to dzikuny :cry: )
Pod taką zaklejoną powieką często "kipi".
Jeśli łapanka szybko nie wyjdzie to może dobrze byłoby od zaraz podać antybiotyk?
(w tym zakresie mam małe doświadczenie, a jeśli już to raczej przy maluchach dających "robić" przy sobie, ale wiem, że oczy u maluchów potrafią owrzodzieć bardzo szybko, a stąd już tylko krok do większych problemów z oczami)

Trzymam kciuki zeby się udało! A kociaki takie słodkie :1luvu: , napewno się wyadoptują.
W zeszłym roku taką samą pingwinkę (grubaśną dziką dzicz) wyadoptowałam do jednego domu razem z siostrzyczką, której zdążyło owrzodzieć oczko, w wyniku czego przyrosła spojówka do rogówki. Na wstępie dziewczyny razem z mamusią, będąc jeszcze na wolności dostawały unidox, to przyhamowało troche wrzodzenie oczka małej.
Jestem więc dobrej myśli, że tu też się uda! :ok:
Obrazek Obrazek
PRZEPRASZAM ZA BRAK POLSKICH ZNAKOW.

Rakea

Avatar użytkownika
 
Posty: 4915
Od: Śro lis 14, 2007 23:56
Lokalizacja: Praga nad Wisłą

Post » Czw gru 09, 2010 13:56 Re: prośba o pomoc doświadczoną W-wę. FOTY str. 4 bidy :(

piszę PW
AnielkaG
 

Post » Czw gru 09, 2010 14:36 Re: prośba o pomoc doświadczoną W-wę. FOTY str. 4 bidy :(

Aniela! :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Poza pw, dziekuję Ci jeszcze raz tu. Jesteś cudowna. Nie wiem jakich słów użyć. CUDOWNA.

Aniela załatwiła miejsce dla malych w lecznicy. Tak się cieszę. One na poczatek potrzebuja kilku dni fachowej pomocy ....nawet o tym nie marzyłam... Dziękuję

W poniedziałek łapanie, a wieczorem zrobię kociakom nowy, ich prywatny wątek i szukamy im domków. Chociaz DT na początek.Czym szybciej tym lepiej. Niech one już nigdy nie wracają do tej nory mało przyjemnej :(

Dziękuję Wam wszystkim bardzo :1luvu:

Magilaina

 
Posty: 301
Od: Pon paź 16, 2006 10:41
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw gru 09, 2010 15:10 Re: poza happy endem - prośba o pomoc doświadczoną Warszawę.

PcimOlki pisze:W każdym przypadku decyzję o skończeniu rekonwalescencji powinien podejmować wet. W praktyce spotykam się z ignorowaniem zaleceń weta i wypuszczaniem dziczek po tygodniu od operacji zamiast po dwóch, jak mówi wet. Podejmowane jest ryzyko, uzasadniane "bo inne czekają", które w przypadku wystąpienia powikłań pooperacyjnych, nie różni się efektywnym skutkiem od działań trucicieli kotów. Wobec takiej możliwości, powstaje pytanie, czy organizacje stosują monitorowanie własnych procedur, jak np. prowadzenie statystyki przeżywalności, aby wyłapać błędy własne i unikać ich. Wątpię. Wszystko odbywa się na hura, pod ciśnieniem kolejnych czekających. Ignorowane są podstawowe zasady postępowania pooperacyjnego. Nikt nie prowadzi statystyki śmiertelności, a niedoświadczonym kociarzom wmawia się nawet brak związku między kastracją, a ryzykiem występowania SUK, pomimo istnienia dowodów, że jest dokładnie odwrotnie. Nie bardzo więc rozumiem: czyżby w Warszawie uczono innej weterynarii niż we wrocku, bo wrocławski wet, który kilka setek kotów wykastrował cięciem bocznym, zawsze zaleca wypuszczanie dziczków najwcześniej po 2 tyg.

Dlatego stwierdzenie "musi wystarczyć bo tak się praktykuje" i namawianie do szukania "rozsądnego" rzeźnika dla mnie jest nie do przyjęcia. Nie odnoszę się w ogóle do Koterii, ale do stwierdzenia "tydzień musi wystarczyć, bo Koteria przetrzymuje tydzień". Nie wiem ile czasu przetrzymuje Koteria po operacji, ale takie stawianie sprawy jest bzdurą. Z punktu widzenia kota, dobre chęci można sobie wetknąć w odpowiednie dla nich miejsce. Liczy się wyłącznie efektywny skutek dla kota, a ten w warunkach skracania nadzoru pooperacyjnego stoi pod znakiem zapytania.

Pomijam już drobiazg, że w zimie w ogóle powinno się zaniechać sterylizacji cięciem na brzuchu. Akurat równo 2 tyg. temu mój kot miał USG i w związku z tym ogolony brzuch. Odrost futra oceniam jako niedostateczny do wypuszczenia w warunki zimowe. Jest łysy.



Rozumiem,ze mac bardzo duzo wsoplnego z weterynaria i stad Twoje wypowiedzi na temat zabiegow sterylizacji. Nie wydaje mi sie zeby w Wroclawiu uczono innej chirurgii-tak sie sklada,ze weterynaeie konczylam w Warszawie a specjalizacje z chirurgii we Wroclawiu i nie widze roznicy w nauczaniu.Moga byc to osobiste doswiadczenia/przekonania danego lek wet. Moim zdaniem 7 dni jest wystarczajace na dojscie kotki do siebie po zabiegu.Jezeli zauwazymy,ze cos nie tak z rana pooperacyjna,kotka jest w zlym stanie ogolnym -zostaje przetrzymana dluzej bez dwoch zdan-nigdy nie wypuszczamy kotow z ktorymi cos jest nie tak(ogolnie mowiac). kotki maja zakladane szwy rozpuszczalne,ktore rozpuszczaja sie do 2-3 mies chyba,ze kotka wyciagnie je sobie wczesniej sama-jezeli to zrobi po 7 dniach nic jej sie nie stanie.Pelen zrost nastepuje w ciagu 7-10 dni po zabiegu. Nie widze roznicy w ilosci wygolonego futra w cieciu bocznym i w lini bialej (na brzuchu)-wszedzie trzeba wygolic. Poza tym przetrzymanie 2 tyg po zabiegu jak sa mrozy i tak nic nie da,poniewaz kot dluzej jest w cieplarnianych warunkach i tym ciezej mu sie jest przystosowac do niskich temp-to tak w duzym skrocie. Uwazam,ze jezeli tem sa bardzo niskie a koty nie maja nalezytego schronienia-trzeba sie wstrzymac chwilke-mrozy nie trwaja wiecznie.
Nie ma co sie licytowac jesli chodzi o ilosc zrobionych kotow,ale mamy chyba duzo wieksze doswiadczenie w kastracji kotow wolnozyjacych. jesli chodzi o Koterie to zawsze lek wet podejmuje decyzje o wypuszczeniu lub zostawieniu kota jeszcze na jakis okres czasu.

Jezeli moja wypowiedz jest malo wyczerpujaca to prosze ew zadzwonic -moj tel na stronie Koterii to wyjasnie pozostale watpliwosci.

cziko3

 
Posty: 35
Od: Wto lut 10, 2009 18:50

Post » Czw gru 09, 2010 17:35 Re: prośba o pomoc . FOTY str. 4 bidy :( DZIĘKUJĘ!!!!!

podziękujesz jak je wszystkie złapiemy :wink:
AnielkaG
 

Post » Pon gru 13, 2010 18:27 Re: prośba o pomoc . FOTY str. 4 bidy :( DZIĘKUJĘ!!!!!

kociaki złapane, matka nie :(
Dyzia ma kolegę :D tylko zobaczymy czy jej się spodoba
2 kociaki w lecznicy, są w dobrej formie, dostaną antybiotyk i krople i będzie dobrze
śliczne są, mają pchły i lekki kk, ale czyste uszka i grubaśne są

kotka się łapie i mam nadzieję że da sobie szansę i wejdzie do klatki, jest b. chora, jeśli nie zostanie złapana- niedługo umrze, bo nie będzie miała dla kogo żyć


a jeśli domorosły wet PcimOlki jeszcze tu zajrzy mam prośbę o podesłanie mi literatury i tych dowodów na temat związku SUK z kastracją, chętnie poczytam, skoro
niedoświadczonym kociarzom wmawia się nawet brak związku między kastracją, a ryzykiem występowania SUK, pomimo istnienia dowodów, że jest dokładnie odwrotnie
:roll:
AnielkaG
 

Post » Pon gru 13, 2010 18:45 Re: prośba o pomoc . FOTY str. 4 bidy :( DZIĘKUJĘ!!!!!

Ufff wróciłam od weta, bo zabrałam do siebie chłopczyka. W komplecie do DeeDee, nazwałam go Dexter :) Ma jeszcze dwie siostrzyczki :) Pani doktor obejrzała, odpchliła, odrobaczyła i prosiła, żeby przez tydzień obserwować czy ten wodnisty katarek nie zamieni się w ropny. Jak nie - za tydzień szczepimy. Uszy śliczne, temeratura ok, oczy również. Dyźka nieświadoma gościa, bo przyszłam do domu z koszykiem, który jej się źle kojarzy :evil: Tak więc, znikneła na kilka godzin jak sądzę.

Pani wet powiedziała, że jak na pore roku i życie na dworze to mały jest w superanckiej formie i krzyknęła: jejkuuuu jaki Ty będzieeeesz puchaty :D

Oceniła na 2 miesiące.
Pcheł całe stado 8O

Anielko, jeszcze raz dziękuję. I Pani Basi też bardzo. Mam nadzieję, że kotka się złapie - bardzo, ale to bardzo bym chciała, żeby otrzymała pomoc :(:(:(

Małe są cudowne. Piękne.

Magilaina

 
Posty: 301
Od: Pon paź 16, 2006 10:41
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 13, 2010 21:02 Re: Dieciaki złapane :), a mama nie :(

Oto Dexter mówiący: zabieraj tego flasha, kobieto!

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us


ale tak na serio, to Dex jest zestresowany bardzo :( Będe nad nim od jutra pracowała intensywniej
A Dyźka chyba przeczuwa, że coś się święci, bo wyszła ze skryjówy szybciej niż zwykle i nie chce mi zejśc z kolan. Jak nigdy. Hmmm....

Magilaina

 
Posty: 301
Od: Pon paź 16, 2006 10:41
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 98 gości