Ale Bunio nie dał się i przeżył, wbrew "ostrożnym rokowaniom" lekarzy. Było ciężko, wstyd się przyznać, ale parę razy chciałam, żeby to się już skończyło, bo kot cierpiał i nie mogłam na to patrzeć.
A potem, powolutku, zaczęło być lepiej, Buniuś zaczął jeść, tyć, biegać. Zazieleniło się i spełniło się moje marzenie, żeby dociągnął do wiosny. Potem przyszło lato, a Buniuś wylegiwał się na słoneczku


Spadł śnieg i mimo drobnych dolegliwości (o tym sza!) Bunio ciągle się trzyma


Ma nową dewizę: Być tłustym i innych tłustością przewyższyć!


Nie wiem, co napisać, wzruszyłam się

Dzięki wszystkim za wsparcie wtedy
