Tanie Dranie. Part Five. Biduś[`]. Można zamknąć ;)

U mnie jak Czika tak wymiotuje to najczęsciej jest zakłaczona - może spróbuj podać pasty.

I moim zdaniem jeżeli nie przedłóżą Ci umowy, to ja bym sobie poszła od końca grudnia na zwolnienie, jeżeli masz na co i spokojnie się doleczyła. Przynajmniej bez kasy tak całkiem byś nie została.

A jak Klarcia, zaczęła jeść?

Już wiesz, co z pracą? Masz już informację?

Klarcia COŚ TAM je, ale znacznie mniej niż koczur, sama nie wiem.

Informacji nie mam żadnych, nie robię sobie specjalnej nadziei. Jeżeli nikt nie poinformuje mnie o tym do 15 grudnia (a mają taki obowiązek), 16. sama zapytam. I oczywiście: jeśli odpowiedź będzie taka jak przypuszczam, jeszcze tego samego dnia pójdę po zwolnienie :twisted:

Wcale Ci sie nie dziwie Wielbladziu :twisted:

za zdrowko kociej bandy.

Monika pisze: za zdrowko kociej bandy.

i Wielbłądzia

Przypuszczam, że dopóki panienka z sekretariatu nie wróci, nie uzyskam tej informacji. Bo jeśli decyzja jest odmowna - a taka z całą pewnością jest :twisted:

- to szefowa zdaje sobie sprawę z faktu, że od razu poszłabym na zwolnienie :twisted:

Wielbłądzio pisze: Informacji nie mam żadnych, nie robię sobie specjalnej nadziei. Jeżeli nikt nie poinformuje mnie o tym do 15 grudnia (a mają taki obowiązek), 16. sama zapytam. I oczywiście: jeśli odpowiedź będzie taka jak przypuszczam, jeszcze tego samego dnia pójdę po zwolnienie

E-e... Ja bym dociągnęła do końca, do dostaniesz w d.... finansowo (80% wynagrodzenia), a w sumie w drugiej połowie grudnia nie ma to sensu. Na zwolnienie za to wybrałabym się 30-tego - gdyby nie przedłużono Twojej umowy. I ciągnęła, ciągnęła... nawet do 6 miesięcy można :mrgreen:

.
Mam nadzieję, że jednak zostaniesz w pracy. Jaka ona jest - wiemy, ale zawsze to jakiś stały dopływ pieniędzy no i sprawy ZUS.

Marcelibu dobrze gadasz :ok:

Też bym tak zrobiła

Marcelibu pisze:Mam nadzieję, że jednak zostaniesz w pracy. Jaka ona jest - wiemy, ale zawsze to jakiś stały dopływ pieniędzy no i sprawy ZUS.

Wiesz nam nadzieję że może jednak będzie tak jw.

Moja nadzieja jest że tak powiem BARDZO umiarkowana :roll:

Całe szczęście, że w domu czekają na mnie istoty myślące (no, oprócz jednej... ale ta niemyśląca jest chociaż kochana i szczera :wink:

).
Wiem, że jestem pokręcona, ale to one są całym moim światem, moją rodziną i w ogóle sensem tego wszystkiego...

Marcelibu słusznie prawi :ok:

Może telewizorek Wielblądziu ? :mrgreen:

............http://tech.wp.pl/kat,1009789,title,HAN ... caid=1b60c

Mam dość tego wszystkiego :crying:

Co mi odbiło, żeby w ogóle łapać tego kota :crying:

Jak się, żaden dom nie znajdzie, to co mam zrobić? Zadzwonić i powiedzieć, żeby go uśpić? :crying:

Dzisiaj w nocy mi się śniło, że mamy w domu stado czarnych tymczasów, malutkich kociaczków i takich trochę podrośniętych, wszystkie były do oswajania, jedne bardziej dzikie inne mniej. Latałam od jednego do drugiego i próbowałam je jakoś cywilizować. Obudziłam się z ulgą, że mam czarne tymczasy mam tylko dwa, na dodatek dorosłe i oswojone. (Ten dowcip o żydzie i kozie jest jednak bardzo prawdziwy

) Ale to był zły sen, bardzo zły sen, teraz wiem co oznaczał

Wow Paweł, jaki boski gadżet :love:

Może bym i kupiła :wink:

, ale w sumie po co: z drogich, niedawno kupionych rzeczy, które już po kilku tygodniach nadawały się do wyrzucenia, na razie wystarczy mi ten obszczany drapak za prawie 9 stów :twisted:

Nie wiem, czy wiecie, ale ja od nastu lat zbieram pluszowe (i nie tylko - innymi słowy, każde jakie się tylko trafią :wink:

) wielbłądy, mam ich ładne kilkadziesiąt, zajmują cały wielki kufer i jego przyległości, niektóre bydlaki są naprawdę spore :mrgreen:

Paluszęta mają się dobrze. Dzisiaj to Klarcia zaczęła jeść jak smok: po opróżnieniu i wylizaniu swojej miseczki (na kolację podano bozitę z wątróbką wołową w galarecie) sprzątnęła jeszcze resztki (bardzo spore resztki!) z miski Dorysia

A teraz będzie smutno.
Jutro wieczorem miną trzy tygodnie, jak nie ma z nami koślawej Królewny Bidusi :cry:

Poza tym, tuż przed północą minie dokładnie 30 lat od nocy, kiedy całkiem niechcący uwolnił się z tego padołu mój nieśmiertelny guru Johnny Lennon.
No i jeszcze - mój K. miałby 35. urodziny...

Każde z Nich było i nadal jest mi bardzo bliskie.
Także jutro wieczorem i w nocy płomyczek będzie jeden wspólny...

Hmm, mnie się też dosyć często śnią jakieś koszmarne ilości tymczasów w domu albo do wyłapania. Ale u mnie na ogół w tych snach jest bezradność, smutek i/lub strach, ponieważ kociaki (dziwne... w snach mam na DT zawsze tylko kociaki... zupełnie odwrotnie niż w rzeczywistości

) prawie zawsze są chore, czasami nawet wręcz w agonii. Wychudzone, zżerane przez robale, wypadające przez nieosiatkowane okna.... No albo śni mi się na przykład, że mieszkam jeszcze z rodzicami w naszym pierwszym ursynowskim mieszkaniu, jestem dzieckiem, ale mam już wszystkie moje Dranie. Balkon oczywiście niezabezpieczony, okna też, koty ciągle wypadają i giną bez śladu... Próbuję przekonać rodziców, płaczę, szukam brakujących Drani wszędzie... To jeden z moich najgorszych, powracajacych koszmarów.

można tu trochę pooffować? bo i na tym wątku doszukałby się człowiek kotów o ostródzkich korzeniach :wink:

i to w ich imieniu proszę o zajrzenie na wątek ankietowy do krakvetu i kilknięcie w kropkę pt AFN. Tocia na pewno będzie bardzo wdzięczna za wsparcie ziomali :1luvu:

Tanie Dranie. Part Five. Biduś[`]. Można zamknąć ;)

Kto przegląda forum