Dziś był dzień bardzo złych wiadomości... Nie mam już siły na nic...
Yuki się zadomowiła całkowicie, jakby wcale stąd nie wyjeżdżała. Jest troszkę bardziej odważna niż była, na troszkę więcej kontaktu pozwala, ale nie jest tak ufna jak była w przypływie radości w sobotę. a pewno nikt jej krzywdy nie robił i na pewno Pan poświęcał jej trochę czasu, bo kicia nie wycofała się ani odrobinę. Rosen jest zachwycony, Kuba względnie zadowolony. Yuki szorowała się przez cały weekend (pomogliśmy jej też trochę

), pozbyła się obcych zapachów i Kuba sobie przypomniał, że fajna z niej kicia. Biegają, bawią się razem, obyło się nawet bez walk o pierwszeństwo w stadzie. My znów się nie możemy wyspać, bo Yuki rano rozpiera energia

Kontynuuje niszczenie kwiatów, zrzucanie prania i ataki na sofę w środku nocy... Wczoraj kicia spała wtulona w Rosena, a dziś leżała z nami na łóżku

Nie wiem, co będzie dalej z Yuki. Na razie nie ma ogłoszeń i w najbliższych dniach nie będzie ich miała, ale nie wiemy jeszcze, czy zostanie z nami na stałe. Zobaczymy jak się ułoży.
Znikam - muszę się pozbierać i ułożyć sobie kilka spraw...