wczoraj z Marlon od 20 do 0.00

łapałyśmy koty z Dolnego Miasta Gdańska;
miałyśmy złapać 2 dorosłe kotki (matkę i kotkę "dochodzącą") i 3 młodziki;
udało się nam złapać matkę, inną koteczkę na sterylkę (sama nam właziła do łapki więc stwierdziłyśmy, że jak jest okazja to ją ciachniemy, i dwa młodziki - totalnie masakrycznie dzikie;
do złapania został nam jeden młodzik (dwie godziny czekałyśmy aż nam wejdzie do klatki łapki, i nie wszedł, bał się) i kotka do sterylki "dochodząca";
do weta dojechałyśmy o 1 w nocy
wet tylko stwierdził, patrząc zaspanym wzrokiem na telefon: "Co pani tu robi o 1 w nocy

?"
stwierdził, że młodziki skoro już 5 miesięczne mają zostać na ciachnięcie (nie wiemy jaka płeć), wszystkie 4 koty zostały więc u weta;
Marlence jestem dozgonnie wdzięczna, kochana siedziała ze mną na mrozie 4h i służyła swoim samochodem i benzyną mimo, że mieszka daleko poza Gdynią, a koty łapane były w Gdańsku (na końcu Gdańska prawie że);
Tarzanek będzie miał domek u przyjaciółki eve69, trafia tam razem z jej tymczaską (którą zresztą kiedyś - w sierpniu jej dowieźliśmy)