Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 13.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon gru 06, 2010 12:06 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

joshua_ada czytaj ze zrozumieniem.

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Pon gru 06, 2010 12:07 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Ale kwiatuszki pt. tekturka i ważenie maluszków w ręce to akurat nie Mirki doswiadczenia :lol: tyle ze innym wolno pisać bzdury.


Miałam się nie odzywać,ale stronniczość osób próbujących szerzyć kaganek oświaty,jest zbyt widoczna.
Legnica
 

Post » Pon gru 06, 2010 12:08 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Czytam i wnioskuję, że uśpienie przejechanego kota bez szans jest mordowaniem, za to poddawanie eutanazji kotów zbyt późno diagnozowanych jest.. no właśnie czym?
Obrazek Obrazek
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...

joshua_ada

Avatar użytkownika
 
Posty: 9851
Od: Pon gru 03, 2007 8:41

Post » Pon gru 06, 2010 12:09 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Agn pisze:
Zofia&Sasza pisze:Ja kiedyś na totalnym pustkowiu namierzyłam przejechanego kota. W strasznym stanie, bez szans (oszczędzę szczegółów, ale naprawdę nie było co zbierać)... I dałam radę skrócić jego cierpienia. Wiem, że to strasznie brzmi, ale czy miałam patrzyć jak cierpi?


Stąd :arrow: viewtopic.php?f=1&t=118862



joshua_ada, dla Ciebie raz jeszcze.

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Pon gru 06, 2010 12:10 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Fredziolina pisze:
Agn pisze:
Zofia&Sasza pisze:Ja kiedyś na totalnym pustkowiu namierzyłam przejechanego kota. W strasznym stanie, bez szans (oszczędzę szczegółów, ale naprawdę nie było co zbierać)... I dałam radę skrócić jego cierpienia. Wiem, że to strasznie brzmi, ale czy miałam patrzyć jak cierpi?


Stąd :arrow: viewtopic.php?f=1&t=118862



joshua_ada, dla Ciebie raz jeszcze.


I?
Obrazek Obrazek
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...

joshua_ada

Avatar użytkownika
 
Posty: 9851
Od: Pon gru 03, 2007 8:41

Post » Pon gru 06, 2010 12:26 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

W sytuacji gdy kot był wytrzewiony, z przetrąconym karkiem, urwana łapą, a porozrywane jelita zdążyły przyschnąć do asfaltu istotnie uznałam, że odrywanie ich i wiezienie do weta (który nie mam pojęcia gdzie się znajduje, a rzecz ma miejsce w epoce "przedkomórkowej") jest dręczeniem stworzenia... Być może powinnam była jednak go oderwać, nie wiem - i w takim kontekście pisałam o tym na tamtym wątku. EOT
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 06, 2010 12:26 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

joshua_ada pisze:A czy w azylu Mirki nie dochodziło do eutanazji?

8O


Jak to sympatie i antypatie potrafią przyćmić sens odczytywanego zdania w zależności od tego, kto je napisał.

W `azylu` Mirki nie dochodziło do `eutanazji` własnymi rękami bez obecności weta i odpowiednich środków.
Sens wypowiedzi Zofia&Sasza jest taki, że uznała iż lepiej będzie kota dobić samodzielnie na środku drogi.

I żeby nie było. Nie dyskutuję z tym konkretnym działaniem Zofia&Sasza - dyskutuję z jej wypowiedzią o tym, jak to niedoświadczeni forumowicze mogą się brać za leczenie zwierząt. Po wypowiedzi, którą zacytowałam miałam [i mam] obawy, czy niedoświadczeni forumowicze nie zaczną samodzielnie skracać cierpień zwierzakom. O tym można było napisać nie myśląc o konsekwencjach, zaś o samodzielnym podawaniu szczepionek kotu, który nie gorączkuje - już nie wolno, bo `ktoś coś może zrobić`.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon gru 06, 2010 12:31 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Agn pisze:
joshua_ada pisze:A czy w azylu Mirki nie dochodziło do eutanazji?

8O


Jak to sympatie i antypatie potrafią przyćmić sens odczytywanego zdania w zależności od tego, kto je napisał.


Tu się zgadzamy. Mam w Tobie także dobry przykład przytoczonej powyżej tezy.

Różnica jest taka, że temu kotu nie można było już pomóc. Co do uśpionych kotów u Mirki - mam wątpliwości. I nie spodziewam się ich rozwiania.
Obrazek Obrazek
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...

joshua_ada

Avatar użytkownika
 
Posty: 9851
Od: Pon gru 03, 2007 8:41

Post » Pon gru 06, 2010 12:36 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

A zgodzisz się ze mną również w kwestii tego, że to nie była eutanazja, to co zrobiła Zofia&Sasza i że pisanie o czymś takim na publicznym forum może mieć rozmaite konsekwencje?
Bo o tym była dyskusja, a nie o tym, czy któremuś kotu Mirki, który odszedł można było pomóc, czy nie.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon gru 06, 2010 12:39 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

joshua_ada pisze:...Różnica jest taka, że temu kotu nie można było już pomóc. Co do uśpionych kotów u Mirki - mam wątpliwości. I nie spodziewam się ich rozwiania.

Różnica jest taka, że to Zofia&Sasza uznała iż tego kota nie można uratować. W przypadku moich kotów decyzję o eutanazji podjęli weci. 8)
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon gru 06, 2010 12:45 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Esti pisze:Nie będę wspominać już o tym, że moje koty stresują się strasznie u weta, wracam podrapana. Więc zabieram je tam tylko gdy MUSZĘ.
A nie po to by wet oczka obejrzał, przecież tak rzadko je widzi 8)
Mam doświadczenie dużo mniejsze niż Mirka mimo to często leczę zwierzęta na własną rękę. Sama zastrzyki robię, po konsultacji z.... hodowcą. Nie weterynarzem.

A jak Wy posiadacie/hodujecie czy co tam jeszcze, koty kilka-kilkanaście lat i nie umiecie im sami pomóc...to ja współczuję. Z każdą łezką do weta :lol:


Zupełnie nie rozumiem Twojej ironii. Od kilkunastu lat mam do czynienia z kotami, ale jeżeli coś mnie zaniepokoi, od razu idę do weta lub proszę o wizytę domową. Wolę 100 razy usłyszeć, że jestem nadopiekuńcza niż raz zlekceważyć coś ważnego, co mogło niewinnie się zaczynać. Ja również sama robię zastrzyki i kroplówki, ale tylko takie (i w takiej ilości), jakie zleci moja wetka.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Pon gru 06, 2010 12:50 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

vega013 - Ty wolisz tak. A ja wolę się nauczyć różnych rzeczy od mojego Doc i innych wetów, by maksymalnie ograniczyć tam, gdzie mogę ciąganie swoich kotów na drugi koniec miasta.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon gru 06, 2010 13:01 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Agn pisze:vega013 - Ty wolisz tak. A ja wolę się nauczyć różnych rzeczy od mojego Doc i innych wetów, by maksymalnie ograniczyć tam, gdzie mogę ciąganie swoich kotów na drugi koniec miasta.

Od którego lekarza wet. (imie i nazwisko proszę) mirka_t uczyła się leczenia kotów na własną rekę?

Legnica pisze:ważenie maluszków w ręce

Kulą w płot, Legnica. "Maluszek" to imię a nie wiek kota. Ma + -1 rok życia i pewnie różnica kilkunastu gramów wagi dobowego przyrostu lub spadku nie zaważy o jego życiu. ;)
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39307
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon gru 06, 2010 13:03 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

MariaD, który wet nauczył Ciebie, że kocięta szczepi się dwukrotnie w odstępię 2 tygodni?
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon gru 06, 2010 13:04 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

MariaD pisze:
Agn pisze:vega013 - Ty wolisz tak. A ja wolę się nauczyć różnych rzeczy od mojego Doc i innych wetów, by maksymalnie ograniczyć tam, gdzie mogę ciąganie swoich kotów na drugi koniec miasta.

Od którego lekarza wet. (imie i nazwisko proszę) mirka_t uczyła się leczenia kotów na własną rekę?

To do mnie pytanie?
Chyba pisałam już gdzieś wcześniej, że nie sprzedaję informacji. :roll:
To nie ten wątek. 8)

Oj, kolejna przerwa na kawę...
Potem jeszcze chwila na odsapkę w okolicach 15 - przed wyjściem z pracy...
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Nitka30 i 88 gości