Witajcie Dziewczyny, przepraszam, ze w niedzielę nie udało mi się wejsć na forum, ale zajęłam się porządkami, a potem zatkała nam się umywalka, wreszcie okazało się, ze trzeba było ją wyrzucić, bo pan kafelkarz, który robił tą łazienkę z 10 lat temu zastosował świetną metodę składania metalowego syfonu i korka automatycznego, czyli na jakiś super klej

to już kolejny owoc jego działalności, który wyszedł

no i zeszło mi z tym wszystkim chyba do pierwszej w nocy.
Beza niestety choruje. W piątek albo w sobotę kichnęła pare razy, oczywiście od razu poszłam z nią do weta, chodziłyśmy codziennie na zastrzyki, a mimo tego, ze była na antybiotyku, to rozwinęło się już zapalenie oskrzeli i jest coraz blizej płuc. Od poniedziałku chodzimy 2 razy dziennie, dziś byłyśmy 3 razy, więc krążę ciagle między domem, a pracą.
Sytuacja wygląda identycznie, jak w przypadku Meli.... mimo leków choroba postępuje, jest obrzęk w gardle, mała ma problem z oddychaniem, w nosie ropne smarki. Nie mozna jej nic dać do pysia, bo zaraz się ślini strasznie i jest jeszcze gorzej z oddechem. Nie je, pije sama na szczęście, do wczoraj dostawała 2 kroplówki dziennie, dziś dostała już 3. Antybiotyk ma zmieniony na mocniejszy, jeśli do jutra coś się nie ruszy, to chyba mimo wieku dostanie enro. Jest na Ornipuralu, kroplówy na zmianę glukoza z NaCl, do tego oczywiście aminokwasy. Dzis musiała dostać steryd krótkodziałający, musimy ruszyć te obrzęki jakoś. Nie chce nic jeść, a mam już w domu chyba wszystkie możliwe karmy ze sklepu, weterynaryjne (ad, convalescet itp.), pasty wysokoenergetyczne i nic

a zmuszanie jej jest bez sensu, bo się ślini i gorzej oddycha
wygląda to naprawde identycznie, jak u Melki
potrzebujemy morza kciuków dla tego malenstwa
