Hospicjum 'J&j'. <ZAMYKAMY>

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie gru 05, 2010 10:31 Re: Hospicjum 'J&j'.

Noelku (*)

iwona66

Avatar użytkownika
 
Posty: 10969
Od: Pt paź 23, 2009 15:40
Lokalizacja: warszawa - wołomin i jeszcze dalej :)

Post » Nie gru 05, 2010 11:31 Re: Hospicjum 'J&j'.

Noel brykaj po tęczowych łąkach :cry:
Agn przytulam

PearlRain

 
Posty: 6184
Od: Pt gru 11, 2009 12:06
Lokalizacja: Duża Wyspa

Post » Nie gru 05, 2010 12:51 Re: Hospicjum 'J&j'.

Agn, śmierć nie jest oklepana, nawet w Twoim wątku, mimo że tak częsta..
Gdybysmy nie chciały czytać o tych trudnych chwilach, towarzyszyc Ci, nie wchodziłybyśmy tu!!
Dla mnie to oswajanie śmierci, nieuchronnej dla moich Bliskich Ludzi i kotów. Dla mnie.
Do tej pory umarła przy mnie tylko moja stara królica Bazylka. Towarzyszenie w tych chwilach, opieka, to jedyne co możemy wtedy zrobić. Bezsilność i nieuchronność. To bardzo ważny wątek, Agn.

Noel..
Sprawne Łapy Fizjoterapia Zwierząt http://sprawnelapy.pl/
Fundacja KOT http://fundacjakot.pl/

justyna p

 
Posty: 3869
Od: Pon paź 18, 2010 19:45
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie gru 05, 2010 14:41 Re: Hospicjum 'J&j'.

Noel (*)

Szkoda, że nie dożył Gwiazdki...
ObrazekObrazek

villemo5

 
Posty: 27585
Od: Sob maja 05, 2007 17:14
Lokalizacja: Brodnica

Post » Nie gru 05, 2010 15:21 Re: Hospicjum 'J&j'.

Agn pisze:Dziękuję Wam.

Nie mam tej wiary, że śmierć to też początek.
Ale dlatego, że jest to koniec, jest dla mnie taka ważna. W perspektywie tych kotów, które zwykle trafiają pod moją opiekę, bardzo często możliwość odejścia w cieple, z pełnym brzuchem i bez bólu, to jedyna forma zadośćuczynienia za ich życie.
Jak mi wczoraj na PW napisała moja Przyjaciółka - to też nadanie ważności śmierci i umieraniu tych, które w różnych miejscach w tym samym dniu i każdego dnia, umierają w krzakach i pod śmietnikiem, na ulicach.

Izzi - siła bierze się z akceptacji samej śmierci i świadomości tego, że ciągle są te, którym nawet umieranie w cieple nie jest dane.
Choć akceptuję odchodzenie moich podopiecznych, nigdy nie pogodzę się z tym, że są koty, które umierają gdzieś pod śmietnikiem. Dlatego hospicjum nazywa się 'J&j' - 'jeszcze i jeszcze' są gdzieś koty, które nawet tego nie dostały od życia, nie dostały spokojnej śmierci.


No właśnie-problem polega na tym,że ja nie wierzę w to całe życie za TM. Ciężko mi pogodzić się z faktem,że to już na tyle, ale jednocześnie opowieści o TM do mnie nie trafiają.
Żebym nie została źle zrozumiana-nie odbieram też nikomu prawa do wiary w co chce, jeśli to tylko przynosi ukojenie po stracie. Być może sama też kiedyś zmienię zdanie. Każdy radzi sobie jak umie. Dzisiaj "TM" jest jednak dla mnie równoznaczne z odejściem,a nie z kontynuacją.
Dlatego jeśli nasze rozumowanie w tym temacie jest podobne, zazdroszczę Ci "tej siły biorącej się z akceptacji samej śmierci", bo dzięki niej potrafisz pomóc tak wielu istotkom (chociaż wiesz od samego początku że niektóre z nich bardzo krótko będą Ci towarzyszyć i świadomie się na to decydujesz). Ja w obliczu tego jestem kombinacją histerii/egoizmu/tchórzostwa. Czas popracować nad sobą...
Przepraszam za taki wywód,ale w końcu ubrałam w słowa to co czuję czytając Twój wątek.
Nawet skromna pomoc jest zawsze lepsza od wielkiego współczucia.
Obrazek

Izzi

Avatar użytkownika
 
Posty: 896
Od: Nie sty 10, 2010 12:52
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie gru 05, 2010 19:56 Re: Hospicjum 'J&j'.

who wants to live forever...
a jednocześnie to wszystko bywa takie trudne...

Fajnie się ratuje koty. Patrzy, jak dochodzą do siebie, znajdują nowe domy. Jeden z moich pierwszych odratowanych kotów - Didoo - ma w tej chwili ponad osiem lat; pierwsze adopcyjne kociaki - ok. siedmiu, sześciu. Trudno mi policzyć wszystkie koty, które w ogóle przewinęły się przez mój dom, ale w ciągu ostatnich ponad dwóch lat, od kiedy samodzielnie decyduję o tym, co i jak robię - było ich w sumie ponad sto. Prawie sześćdziesiąt odeszło u mnie... w ciągu ostatniego miesiąca - pięć...
Statystyka jest przerażająca. Ale ja o tym nie myślę. Uświadamiam sobie to dopiero, gdy na potrzeby informacyjne forum dokonuję aktualizacji pierwszych postów mojego wątku...
Zawsze skupiam się na tym konkretnym kocie i na tym, co się z nim dzieje.
I zawsze mam w sobie ten żal, który towarzyszył mi, gdy zdejmowałam kocie zwłoki z jezdni, gdy czytam na forum o tych, którym nie udało się opuścić schroniska - choćby po to, by umrzeć w domu...
Dlatego spędzam z moimi kotami praktycznie cały czas, by wiedziały, że w tych ostatnich chwilach mają swojego człowieka.

Też jestem egoistką - lubię swoją pracę. Tchórzem też jestem - `normalny` świat mnie przeraża, na ile mogę na tyle go unikam. Co do histerii - tu faktycznie - niezwykle rzadko mi się przydarza taki stan.
Kiedyś przeczytałam, że to, co robię wynika z `chorej fascynacji śmiercią`. Jeśli traktuje się śmierć jako coś, co nie powinno się nigdy nikomu przydarzyć - to faktycznie, to co robię jest `chorą fascynacją`. Ale nie mam tego tupetu, który pozwoliłby mi sądzić, że uda mi się wygrać ze śmiercią - czyjąś, swoją własną.

Ze spraw mniej filozoficznych.
Bardzo jestem wdzięczna justynie p za `podmiankę` terminów. Basza czuje się bardzo źle - zabieg jest konieczny natychmiast. Nie czekałabym z nią dłużej, pewnie byśmy wylądowały u innego weta i tak, ale dobrze, że będziemy mogły być u Doc.
Zdjęłam Ogionowi ostatnie szwy i abażur. Poszedł jeść. 8)
Śledziowe łebki z klatki broją i syfią - ciasno im trochę, ale nie mają wyjścia, muszą wytrzymać jeszcze ze trzy dni. Na szczęście jest DT dla wszystkich trzech - żadne nie `zasili` mojego stada na dłużej.
Na koniec zdjęcia Sky, obiecane przyszłej opiekunce.
Obrazek Obrazek Obrazek

Foty z zamkniętymi oczami, bo ciemno już jest i od flesza koty zwykle zamykają oczy. :roll:
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie gru 05, 2010 20:10 Re: Hospicjum 'J&j'.

Pomagam, jak umiem :oops: Ciesze się, że się termin przyda, to już jutro.
Sprawne Łapy Fizjoterapia Zwierząt http://sprawnelapy.pl/
Fundacja KOT http://fundacjakot.pl/

justyna p

 
Posty: 3869
Od: Pon paź 18, 2010 19:45
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie gru 05, 2010 20:11 Re: Hospicjum 'J&j'.

a jak ma się amator Pearlainowych piersi?
Filuś ['] - moje Serce..
Obrazek

dolabra

 
Posty: 3635
Od: Pt wrz 04, 2009 20:13

Post » Nie gru 05, 2010 20:15 Re: Hospicjum 'J&j'.

olamichalska pisze:a jak ma się amator Pearlainowych piersi?


Ostatnio Dyduś tylko zajrzał w dekolt i poszedł spać :lol:

PearlRain

 
Posty: 6184
Od: Pt gru 11, 2009 12:06
Lokalizacja: Duża Wyspa

Post » Nie gru 05, 2010 20:19 Re: Hospicjum 'J&j'.

Justyno - pomagasz bardzo. :1luvu:

olamichalska pisze:a jak ma się amator Pearlainowych piersi?

:mrgreen:
To właśnie o moim najstarszym [stażem, nie koniecznie wiekiem :wink: ] Didoo, tak pisze Ola. Dyd uwielbia się przytulać do damskiego biustu. A Małgosia jeszcze go prowokuje zakładając bluzeczki z dekoltem. :ryk:
Dyd ma się dobrze. Trochę odnowiło mu się chlamydiowe zapalenie spojówek [Dyd jest nosicielem] ale dramatu nie ma. Generalnie to dość zdrowy kotek, choruje sporadycznie. [Ta informacja powinna zaciekawić tych, którzy twierdza, że tymczasy i spora ilość kotów to takie straszne zagrożenie dla rezydentów. Może faktycznie tak się zdarzyć, ale u mnie jest to `sporadyczne` właśnie. Koty, które są ze mną najdłużej - lista z datami na początku wątku - chorują dość rzadko.]
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie gru 05, 2010 20:20 Re: Hospicjum 'J&j'.

PearlRain pisze:
olamichalska pisze:a jak ma się amator Pearlainowych piersi?


Ostatnio Dyduś tylko zajrzał w dekolt i poszedł spać :lol:


Jesteś rozczarowana? :mrgreen:
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie gru 05, 2010 20:22 Re: Hospicjum 'J&j'.

nie jestem rozczarowana :lol: oszczędził mi zadrapań :lol:

PearlRain

 
Posty: 6184
Od: Pt gru 11, 2009 12:06
Lokalizacja: Duża Wyspa

Post » Nie gru 05, 2010 20:23 Re: Hospicjum 'J&j'.

PearlRain pisze:nie jestem rozczarowana :lol: oszczędził mi zadrapań :lol:


Nie zrzędź! Ma obcinane pazury. :evil:


:lol:
Wiem, wiem, jak chce to potrafi się wpić. 8)
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie gru 05, 2010 20:36 Re: Hospicjum 'J&j'.

Agn pisze:Dyd ma się dobrze. Trochę odnowiło mu się chlamydiowe zapalenie spojówek [Dyd jest nosicielem] ale dramatu nie ma. Generalnie to dość zdrowy kotek, choruje sporadycznie. [Ta informacja powinna zaciekawić tych, którzy twierdza, że tymczasy i spora ilość kotów to takie straszne zagrożenie dla rezydentów. Może faktycznie tak się zdarzyć, ale u mnie jest to 'sporadyczne' właśnie. Koty, które są ze mną najdłużej - lista z datami na początku wątku - chorują dość rzadko.]

Jak komuś do statystyki się to przyda to w moim domu, regularnym DT jestem od 2,5 roku (wcześniej sporadycznym), rezydenci własciwie wogóle nie chorowali, a przez te 2,5 roku przewinęło się przez mój dom kilkadziesiąt kotów z ulicy - większość chorych: grzyb, kk, chlamydie, pchły, wszy, robaki, oczywiście rezydenci są regularnie szczepieni i odrobaczani, a nowi dostają od kilku dni do kilku tygodni kwarantanny w osobnym pomieszczeniu na odrobaczenie, odinsektowanie lub/i leczenie.
Moi rezydenci są u mnie od małego teraz mają od 10-8 lat do tego Jasiu, który jest u mnie od ponad roku i też nie choruje.
Być może mój dom nie jest tak zakocony jak Agn, ale przez te 2,5 roku non stop było u mnie od kilku do kilkunastu tymczasów.
www.kotangens.org
KOTANGENS na fb
Obrazek

mpacz78

 
Posty: 6233
Od: Pon wrz 15, 2008 16:00
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie gru 05, 2010 20:39 Re: Hospicjum 'J&j'.

Agn pisze:
PearlRain pisze:nie jestem rozczarowana :lol: oszczędził mi zadrapań :lol:


Nie zrzędź! Ma obcinane pazury. :evil:


:lol:
Wiem, wiem, jak chce to potrafi się wpić. 8)

wpić i rozebrać nawet :lol:

PearlRain

 
Posty: 6184
Od: Pt gru 11, 2009 12:06
Lokalizacja: Duża Wyspa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 94 gości