izka53 pisze:nie rozumiem, jak można dopuścić do ucieczki kota, to skrajna nieodpowiedzialność. Moja Misia jest kotką wychodzącą, ale czasem , w okresie choroby, zdarza jej sie areszt domowy i , mimo, że mieszkam w małym parterowym domku, nigdy nie zdażyło się , aby uciekła. A co by było , gdyby uciekł na ulicę? A w ogóle to jest kastrowany ? bo dlaczego ucieka? Miałam kocura i dwie kotki na trzecim piętrze w bloku i nigdy żadne nie wyszło dalej niż na dwa stopnie wyżej . Jeśli ma sie kota domowego, niewychodzącego, to nie wiem jak można dopuścić do ucieczki. Teraz to czekaj tam pod drzwiami do rana, bo kot będzie tak zestresowany, że może prysnąć dalej. Płaczem się nie przejmuj, może ta sytuacja i Ciebie i jego cos nauczy
Normalnie - wchodzisz do mieszkania, a zwierzaczek Ci między nogami śmiga jak przeciąg.

Kastrowany wcale nie śmiga wolniej.

Zdarzało mi się regularnie łapać na klatce schodowej 3 szt. bo jak się obejrzałam za pierwszym znikającym ogonem to następne 2 wykorzystywały okazję. Jakiś czas tak miały, potem im przeszło. Nobody is perfect, chyba że Ty, skoro tak doskonale pilnujesz swego kota. A tak serio - najazd na najszczęśliwszą nie ma sensu, chyba że pozwala się wyżyć - dziewczyna przeoczyła normalnego kociego giganta, mało szkodliwego zazwyczaj, skoro Azor wiał w górę (podobnie jak moje ogony

). Tym razem zbieg okoliczności wygenerował większy problem. Zbieg okoliczności nie jest winą najszczęśliwszej, prawda? To może dajmy sobie spokój z uświadamianiem Jej jaka jest be i nieodpowiedzialna i niedobra itd.
Najszczęśliwsza, spokojnie, po prostu poczekaj na sąsiadkę. Kot póki co najwyżej "posprząta", ale z głodu nie umrze, krzywdy pewnie też sobie nie zrobi. Wiem, stres, ale pomyśl racjonalnie - histerią nic nie zdziałasz, kot już jest zamknięty. Nie pozostaje nic innego tylko czekać, wydaje mi się że nie ma sensu żeby Azor wiedział że kwitniesz pod drzwiami bo zacznie się drzeć. Jest szansa że pozwiedza mieszkanie, nabałagani i zmęczony przyśnie - to dla niego teraz najlepsze wyjście.