Przywiozłam.
Sztuk dwie.
Koteczce dałam na imię Klarcia.
Ma około 6-7 lat, została zabrana w sierpniu tego roku z jakiejś warszawskiej meliny i od tamtego czasu przebywała w schronie. Kotek z gatunku
miziak natrętus lizus, już w ciagu tych kilku godzin zdążyła zaprezentować mi, jak słodko umie mruczeć, wywalać brzuch i lizać po dłoniach
Nieduża, ale kluseczkowata, przy mizianiu wyraźnie identyfikowalne pokłady sadełka

... Zęby do odkamienienia, ale dziąsła na szczęście zdrowe; uszka czyste, pcheł brak, jedynym, co zaniepokoiło naszego Pana Doktora, była wyczuwalnie powiększona wątroba

... W związku z tym
(i bez związku też, warto wiedzieć, co ogólnie rzecz biorąc w nowym domowniku piszczy
) w przyszły weekend wybierzemy się z Klarcią na pobranie krwi.
Aaaa. Ma piękne żółte oczy. Co prawda nieco inne niż Bidziunia (bo Biduś miała bardziej bursztynowe niż złote), ale wyraźnie żółte, bez odcienia zieloności.
Koczurek... Ach,
koczurek...
Koczurek aż do wczoraj absolutnie nie był planowany. Ale okazało się, że trafił tam niedawno jeden taki: wielki, przepiękny, miły... z galopującą depresją po śmierci swojego właściciela

W schronisku podobno prawie wcale nie chciał wychodzić z budki, nie miał apetytu, od dnia przyjazdu (chyba 19.11) schudł już około 1,5 kg...
No to co mialam zrobić

- wzięłam. W założeniu
na tymczas -
tylko i wyłącznie na tymczas !!!Nie wiem, jak temu podołam, bo
koczur jest
(podobnie jak obaj Mężczyźni Mojego Życia, czyli Żabsko i Glamiś) zjawiskowo piękny i przemiły. Ale muszę jakoś podołać. Przede wszystkim dla jego dobra, ale również dla dobra pozostałych Drani oraz swojego własnego.
Czy ktoś byłby chętny do codziennego przypominania mi (ew. w razie potrzeby udzielania konstruktywnych zjebek
),
że ten kot ma być BEZWZGLĘDNIE do adopcji...?Ponieważ jest tak oszałamiająco piękny, ochrzciłam go Dorianem

Dla
rodziny i znajomych: Doryś, pewnie ma szanse wkrótce ewoluować w Rysia
Ogrrromny, lśniący, z malutką kępką białych kłaczków pod szyją. Bardzo gadatliwy
(hmm... krzykliwy wręcz
pierwszym moim pomysłem na jego imię było: Wrzaskun), grzeczny, miziasty. Nasz wet ocenił go na góra 4-5 lat.
Namacalnie wszystko w porządku, osłuchowo: lekki stan zapalny dróg oddechowych, na który powinien wystarczyć czas

, betaglukan, w ostateczności można dołączyć też unidox. Uszka i ząbki jak nowe
Bidy-Niebidy dostały do dyspozycji naszą wielką klatkę, a w niej: gruby polarowy kocyk + dwa inne mniejsze, starą leżankę po Królewnie z kocykową wyściółką, kuwetę o raz miseczki z chrupkami, mokrym i wodą. Na dzień dobry goście sprzątnęli na spółkę małą puszeczkę gourmeta
(posypaną połową kapsułki betaglukanu), popili wodą, po czym pozwijali się w kłębuszki i śpią. Klarunia - w Busiakowym 'łóżeczku', Doryś - na kocyku (prawdziwy dżentelmen: nawet nie próbował przepychać się z damą o lepszą miejscówkę

)
Fajne, kochane kociska.
Klarcia zostanie z nami, dla Dorianka po odchuchaniu będziemy szukać wspaniałego Domu, wartego takiego Skarba w futrze
Aha. Plu oczywiście oblazł dookoła całą klatkę i grrrroźźźnie obwarczał jej czarną
zawartość 
Inne koty - zero emocji, lata doświadczeń z mamuśką-kociarą zrobiły swoje
OKI, Never, Aniko - bardzo Wam dziękuję za całą dzisiejszą wyprawę. Za transport (OKI

), 'zorientowanie' nas na miejscu (Never

) i za formalną adopcję jednej sztuki (Anika

)
Tak. Wreszcie znowu czuję, że żyję.
A tenże powrót do życia w ogromnej mierze zawdzięczam właśnie kotom. I swoim i tymczasom... i Wam tu wszystkim - wszystkim moim Przyjaciołom i dobrym, życzliwym Znajomym z Miau

Dziękuję
I oby już nigdy żadna SZELMA nie zdołała zepchnąć mnie na takie dno, na jakim byłam jeszcze do późnej wiosny tego roku
.