Odwiedziłam Klarcię i Stefcia. Kupiłam im RC Calm, więc bądźcie łaskawi wsypywać im ją do miseczek zamiast służbowej suchej karmy. Klarcia mniej zestresowana, mogłam jej spokojnie wymienić lekko zmoczone wodą posłanko, wsypać Calma. Ostrzegała pomrukiem, gdy przysuwałam się zbyt blisko niej, ale nie drgnęła.
Stefcio zadekował się w kuwecie, dopiero jak mu wytrzepałam żwirek z ręcznika przeniósł się na posłanko. Pomiziałam go króciutko po główce - nie był zadowolony, ale też nie bronił się.
Wygłaskałam wszystkie klatkowce (Katia jest prześmieszna z wywalonym jęzorkiem

).
"Zorro" w klatce nr 1 dwukrotnie podczas mojej półgodzinnej bytności zrobił luźną kupę.Gdy dotarłam do domu w mojej kociej stołówce wiecie kto czekał...? Stefcia

Pomiziałyśmy się i zjadła saszetkę, którą jej dałam. Rozumiecie? To nie Stefana miziałam, ale trzecią buraskę

W związku z tym mam kupę szczęścia, że Stefan mi nie odgryzł ręki gdy go bezczelnie głaskałam w lecznicy, bo przecież miziaty był w moim mniemaniu

Ale skoro to zniósł, to może będą z niego koty. Czas pokaże.