Zawalilam i nie rozmrozilam mieska, wiec Tygrys dostal puszeczke.
Zjadl ze smakiem, a ja poszlam sie polozyc.
Po chwili kocur przyszedl do pokoju i zwymiotowal dwa razy.
Pomyslalam, ze pewnie za duzo mu dalam i dlatego.
Wstalam posprzatac, jeden pawik to samo zarcie, drugi z jakimis nitkami.
Najpierw myslalam, ze to robaki.
Potem, ze makaron i juz analizowalam kuchnie.
Ale wygrzebalam to to z pawika, no i okazalo sie to gumka recepturka

odrazu dostal duuuuuzo malt pasty i stolowa lyzke oliwy.
Nie mialam niestety cieklej parafiny.
Czy mam panikowac, zwalniac sie z roboty juz teraz i leciec na RTG/USG, czy kot spokojnie wytrzyma?
Dodam, ze i przed pawikiem i po byl bardzo zywy, skoczny i rozrabiajacy. Brzuch dal sobie wymacac, wg. mnie jest miekki i taki, jak zawsze, nie bolesny. Niestety, nie jestem w stanie okreslic obecnosci urobka w kuwecie - od 4 tylko sie wysikal.
Aha, i na 99% lyzka oliwy, ktora podalam, wyleciala spod ogona. Nie byla w kuwecie.