Tak spytam nieśmiało - kto ma jeszcze miejsce (i siły??) Bo ja już jakoś tak nie bardzo mam czelność dzwonić...
Oczywiście jak zwykle kochana
Jania i Czarnulka zapewniły o swej gotowości, ale wiecie, nie chcemy ich przecież wykończyć... A
Lu to nawet potwierdziła gotowość czynem
A dziś od rana:
7.30 - pani z Żabiej 8 (to blok w którym kiedyś z Tomaszem łowiliśmy koty pana Benka)ale raczej to nie był pan Benek choć też starsi mocno ludzie. Pojawiły się mu latem 4 kociaki - teraz ok 5 mcy. Pan dokarmia, ale oczywiście mamy zabrać.
Tłumaczyłam, że mogę przyjechać zrobić zdjęcia i ogłoszenia ale nie bardzo to panią przekonało. Tj z panem dałoby się dogadać pewnie ale miał "rzecznika prasowego" no i stanęło na tym, że "ona już doniesie gdzie trzeba, że nie wykonuję swoich obowiążków"

Klasa...
Ok 9 - babka z informacją ,że do sklepu na ul Tuwima przyplądał się kociak i czy ktoś przyjedzie go zabrać. Spytała też grzecznie "czy ma kotu dać kopa w du.. i wywalić" ale tu akurat zasugerowałam zadzwonić do strazy miejskiej bo kot chory albo po wypadku a oni maja obowiazek sprawidzc. W końcu (teoretycznie) mamy pogotowie weterynaryjne. Taaa...
Ok 12 panna smsem że kotka znalazła i "nie może" - prosiłam o zdjęcia i wysłałam instrukcję - narazie cisza.
ok 14 - pani znalazła chorego kociaka gdzieś na Gajowej. Choć jedna Pani fajna (tfu tfu) bo poproszona żeby udała się z kotkiem do lecznicy (na nasz koszt) powiedziała, że właśnie się wybiera i prosi tylko, żeby potem pomóc znaleźć mu dom (uff)
Ok 15 - pani cyt "ma problem z bezdomnym kotem z łapami"

(generalnie to chyba dobrze, że kot ma łapy, ale widać się nie znam) Kot raczej powypadkowy. I tu ponoć straż miejska odmówiła przyjęcia zgłoszenia. Klasa. Pani zaraz ma jakąś przerwę w pracy to może dowiem się czegoś więcej.
Niniejszym chciałam ogłosić, że mój telefon spoczywa na dnie Wisły

(wiem, wiem, kawałek, ale w końcu mógł już spłynąc prawda?)
Amen
Z pozytywów -
Lu podratowała kicię z serii Studenciki - tj przygarnęła jako towarzystwo do Twinky. Pani Basia natomiast, u której studenciki mieszkały ma dzięki temu szansę zabrać spod bloku trzeciego kociaka który się jej objawił. Od wczoraj mi płakała w słuchawkę, że kot zamarznie (lub też ona i kot w wariancie jakby go jednak przyniosła do domu jako trzeciego i mąż ją wystawił pod balkon) A tak mam nadzieję na happy end bo synek pani pisze do Mikołaja że chciałby dostać kuwetkę

Więc mam nadzieję, że Mikołaj się ugnie i kuwetki dziecku żałował nie będzie
Poza tym z negatywów - mój miły mąż dziś sprawdził naocznie że na lodzie strasznie marnie się hamuje. W związku z tym samochód idzie do warsztatu (samochód przekonał się o tym nieco boleśniej). Przez co jestem pozbawiona środka transportu do końca następnego tygodnia (o ile części przyjdą szybko) Okropnie niefajnie
