A ja trochę inaczej. Trafiłam tu dość dawno temu. Kotka odeszła, a ja przypłaciłam to chorobą. Teraz mam dwa koty, warunek małża był jednoznaczy, jeśli kot to zdrowy, rasowy. Drugiego wymędziłam po dwóch latach, niestety z tym samym warunkiem. Niestety, bo nie mogę wziąć kota z forum. Nie mogę miec DT.
Ale nie byłabym sobą, gdybym pozwoliła się tak całkiem spacyfikować.
W moim mieście nikt nic dla kotów nie robił. Teraz są prowadzone sterylki, w tym roku udało mi się uzyskać dofinansowanie z Urzędu Miasta. Mam nadzieję wywalczyć kolejne pieniądze.
To nic, że praktycznie jestem sama. Wiem, że kilkadziesiąt kociąt nie urodziło się w moim mieście z wolnożyjących kotek. Mam świetnych wetów, którzy sami ratują kocie i psie bidy, nie wołąją kasy za każdą duperelę i czekają cierpliwie, aż skombinuję resztę kasy na sterylki, które wykonali.
Czasem zachowuję się jak Scarlet, która kiedy nie mogła czegoś zmienić -udawała, że tego nie ma. Wiem, całego świata nie uratuję, ale może będzie mniej piekła dla kotów.
http://www.mmgrudziadz.pl/artykul/pomoz ... 26725.htmlPozdrawiam.