No cóż kociska porozkładane po mięciutkich posłankach a ja musiałam wyjść w zimnicę

. Zarabiać na chrupki i żwirek

. Na domiar złego 2 autobusy nie przyjechały, musiałam pchać się składanką

- najbardziej niezawodne jest metro, ale od niego mam do pracy spory kawał po różnych przeszkodach terenowych, typu zaśnieżone schody

. Szczęśliwie dotarłam a co dalej, to się zobaczy
A od jutra do piątku koty zostają pod opieką dochodzącą, bo wyjeżdżam w delegację

.