Ten mocz też zrobiłam "samowolnie", lekarz nie zlecił. A z tego, czego się dowiedziałam na forach, to pobranie moczu i jego składowanie też nie powinno trwać. Ja o tym nie wiedziałam - ciągnęłam strzykawką gdzie tylko znalazłam kropelkę prawie pół nocy, a potem na badanie trafiła ta strzykawka dopiero około 10-tej rano. Strzykawka nie była zatkana - siusi mogło parować, bakterie się mogły dostać z pralki, z wanny, z gazety, z podłogi, z parapetu... Właściwie nigdy nie zbierałam moczu kota do badania, ale chyba powinnam traktowac jakbym analizy nie robiła, nie?
Tylko o tych kryształach wet mi powiedział, że są napewno - bo wyszły, a na parapecie by nie leżały ot tak
