Lunka na razie bez zmian. Oczko wprawdzie mniej czerwone ale nadal przymknięte.
Natomiast Punia wczoraj w nocy zwariowała, co ją wzięłam do łóżka to zwiała i zaczęła biegać jak opętana, skakać na krzesło z krzesła na stół i znowu po całym mieszkaniu. Wiem to normalne u kotów (chociaż moje w nocy śpią) ale Punia ostatnio tak się zachowywała 10 lat temu

Ja oczywiście nie spałam i to nie dlatego, ze mi to przeszkadzało tylko wiedziałam, że będzie reakcja od Tosi lub Gina. Tosia na szczęście tylko podniosła głowę i była zaciekawiona, natomiast Gin postanowił się przyłączyć do Puni

odebrał zachowanie Puni jako zachętę do zabawy i oczywiście skończyło się sykiem i piskiem Puni.
Nic jej nie zrobił tylko skoczył sobie na nią dla zabawy. Po histerii Puni dał spokój i poszedł spać ( w końcu w nocy się śpi) myślałam, że Punia jest biedna przestraszona i pewnie gdzieś pójdzie sobie do kącika ale nie ona nadal biegała

.
A tak swoją drogą to ją podziwiam, biegać z takim strasznym "kartoflem" nad brzuszkiem chyba nie jest łatwo
Kocham ją

i jeżeli takie biegi ją uszczęśliwiają to może nawet co noc tak biegać.